ccc

Teren

Obwód Opatów obejmował swoim zasięgiem teren powiatu opatowskiego (w późniejszym czasie dołączono gminę Zawichost).

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości powiat opatowski stał się częścią województwa kieleckiego, utworzonego 2 sierpnia 1919 r.

     Według spisu powszechnego z 1931 r. powiat opatowski zajmował powierzchnię 1639 km² i był zamieszkiwany przez 186 547 osób. Na jego terenie znajdowały się dwa miasta Opatów i Ostrowiec Św. W 1939 r. zamieszkiwało je: Opatów (ok. 9600 mieszkańców[8]) oraz Ostrowiec (30 017 mieszkańców. Wśród gospodarstw przeważały mało- i średniorolne. Na terenie powiatu znajdowało się około 100 majątków.

     Gminy wiejskie wchodzące w skład powiatu: Baćkowice, Bodzechów, Boksyce z siedzibą gminy w Momine, Częstocice, Czyżów Szlachecki, Ćmielów, Gęsice (zlikwidowana przez Niemców), Grzegorzowice, Iwaniska, Julianów, Kunów, Lasocin, Łagów, Malkowice, Modliborzyce, Opatów wieś, Ożarów, Piórków, Rembów, Ruda Kościelna, Sadowie, Waśniów, Wojciechowice. Jak już wspomnieliśmy ze względu na przygotowania do akcji Burza do konspiracyjnego Obwodu Opatów dołączono gminę Zawichost.

     Przemysł powiatu skupiał się głównie w dolinie rzeki Kamiennej - w okolicach Ostrowca. Największym zakładem przemysłowym powiatu były Zakłady Ostrowieckie. Działały tu także fabryki porcelany w Ćmielowie, papiernie w Bodzechowie i Witulinie, fabryka maszyn rolniczych w Kunowie oraz cukrownia w Częstocicach. Na terenie powiatu funkcjonowały cała rzesza małych.

Kampania obronna 1939 r.

We wrześniu 1939 roku na terenie Powiatu Opatów nie doszło do większych walk z niemieckim najeźdźcą. Nie znaczy to jednak, że nikt nie stawiał oporu.

7 września , około godziny 14, 3 Dywizja Lekka Wehrmachtu zbliżyła się do Opatowa. Zjeżdżającą w ulicą Łagowską grupę motocyklistów niespodziewanie ostrzelało kilku wycofujących się żołnierzy polskich. Niemcy zajęli pozycje w przydrożnych rowach, i dopiero po ostrzelaniu terenu ruszyli w dalszą drogę. Do Rynku dotarli już bez przeszkód, ale tam zostali ponownie ostrzelani z domu Towarzystwa Oszczędnościowo-Pożyczkowego. W odpowiedzi Niemcy podpalili budynek, a pożar przerzucił się na sąsiednie budynki.  Najeźdźcy zostali także przez patrol WP przed budynkiem Magistratu na ulicy Sandomierskiej. Prawdopodobnie został zabity niemiecki motocyklista.  Podczas wymiany ognia zginął polski policjant  z tzw. policji posiłkowej. Po walce patrol wycofał się doliną rzeki Kani w kierunku Okaliny.

     Niemcy po opanowali Opatowa ruszyli w dwóch kolumnach w dalszą drogę. Jedna kolumna udała się na Sandomierz, a druga w kierunku na Ożarów. Już za budynkami Opatowa kolumna ta napotkała polskiego żołnierza, który został zastrzelony.

     Tego samego dnia w walkę z Niemcami stoczyli też żołnierze, którzy w majątku Anny Jagnińskiej w Zochcinie, prowadzili pobór koni na potrzeby Wojska Polskiego. Według niektórych relacji poległo wtedy czterech żołnierzy.

     W Ostrowcu Świętokrzyskim dowódcą garnizonu mianowano komendanta Rejonowej Komisji Uzupełnień, kpt. rez. Adama Dudę. Do obrony miasta zmobilizowano członków Przysposobienia Wojskowego, Związku Strzeleckiego i robotników zakładów. Dowodzenie nad nimi objął początkowo sierż. Józef Murzyn, a następnie przysłany przez Naczelne Dowództwo  mjr Tondos. Organizował on obronę miasta, którą stanowiły kompania piechoty dowodzona przez por. Jachlika (być może oddział uzbrojony był w cztery przeciwlotnicze karabiny maszynowe). Zmobilizowani zostali także pracownicy Zakładów Ostrowieckich, którymi dowodził mjr Leon Branzielewicz, kierownik komórki wojskowej w hucie. Oddziały podlegające mjr Tondosowi otrzymały zadanie prowadzenia dywersji na trasach przemarszu niemieckiej 3 Dywizji Lekkiej, która kierowana była na miasto. Akcję miały przeprowadzić patrole z kompanii por. Jachlika. Trotyl przewieziono do Ostrowca samochodem. Szybki marsz oddziałów niemieckich uniemożliwił jednak tą akcję. Kapitan Duda tuż przed wkroczeniem Niemców wydał rozkaz zniszczenia tajnych akt i wraz z dowództwem garnizonu Ostrowiec i oddziałami WP wycofał się za Wisłę. Opór wkraczającym napastnikom stawił jedynie oddział, broniący mostu Romanowskiego. Rano 8 września Niemcy zaatakowali go z dwu kierunków od szosy z Bielin i torami od strony Boksyc. Podczas walki zginęło sześciu żołnierzy WP, a pozostali wycofali się.

Samodzielne grupy konspiracyjne

Od września 1939 roku na terenie Powiatu Opatów utworzono kilkanaście organizacji konspiracyjnych. Z biegiem czasu większość z nich zostało wchłoniętych przez Służbę Zwycięstwu Polsce. Dokonań mniejszych organizacji nie możemy jednak pomijać.

Komitet Walki Zbrojnej

Już w październiku 1939 roku trzej pracownicy Inspektoratu Szkolnego ( kpt. rez. Adam Duda, Bronisław Sobczyński i Czesław Wojewoda) założyli w Ostrowcu Komitet Walki Zbrojnej. Komendantem został A. Duda „Wallenrod”, szefem organizacyjnym B. Sobczyński „Jasny”, a szefem łączności Cz. Wojewoda „Juhas” .

     W niedługim czasie do pierwszej konspiracyjnej „trójki” dołączyli następni. Teren powiatu pod koniec grudnia (prawdopodobnie 26) podzielono na rejony, a z najbardziej aktywnych utworzono sztab organizacji.  Kompetencje zostały podzielone w następujący sposób: kpt.  Adam Sobkiewicz (niektóre źródła podają nazwisko Sobkowicz) „Jerzy” – komendant, Henryk Łazarczyk – szef sztabu, Bolesław Sobczyński „Jasny” – kierownik referatu I organizacyjnego, Józef Niemiec „Baca” – kierownik referatu II wywiadu, Adam Duda „Wallenrod” – kierownik referatu II wojskowego, Bolesław Czub „Szary” – kierownik referatu IV kwatermistrzowskiego, Czesław Wojewoda „Juhas” – kierownik referatu łączności.

     Już na początku roku aresztowany został A. Duda. Spowodowało to przeniesienie kpt. Sobkiewicza do Kielc, H. Łazarczyk opuścił teren. Teren opuścił także Bolesław Czub „Szary” bowiem Niemcy w ogrodzie jego domu w Denkowie odkryli ukrytą broń (jego żona została aresztowana i zginęła potem w obozie). Na czele organizacji stanął wtedy B. Sobczyński „Jasny”, a łącznością zajął się Trepczyński Józef „Konrad”. Organizacja zajmowała się prowadzeniem pomocy jeńcom polskim, którym dostarczano cywilne ubrania i fałszywe dokumenty m.in. mjr. Lewicki i mjr Fiettow. W kwietniu 1940 roku organizacja liczyła około 100 członków.  Została wtedy podporządkowana ZWZ.

Organizacja Orła Białego

Już w październiku 1939 roku powiat opatowski objęty został zasięgiem Organizacji Orła Białego. Organizacja miała swoją centralę w Krakowie, a struktury opatowskie i sandomierskie tworzyły Rejon Sandomierz z siedzibą w Staszowie.

     Komórki organizacji na terenie powiatu tworzyli: w Opatowie – B. Dąbrowski, w Denkówku – Bolesław Czub (działał także w Komitecie Walki Zbrojnej), w Baćkowicach – Edward Sternik, w Ćmielowie – Michał Nawrocki, we Wszachowie – Jan Molyn, w Nieskurzowie Starym – Aleksander Wójcik, a w Janczycach – Władysław Staniek. Wiosną 1940 roku organizacja na terenie powiatu podporządkowała się ZWZ choć należy przyznać, że niektórzy jej członkowie zasilili inne organizacje, jak Polską Organizację Zbrojną.

Polska Organizacja Wojskowa

Pod koniec 1939 roku w Sandomierzu zawiązano Polską Organizację Wojskową, która skupiała oficerów zawodowych i rezerwy 2 ppLeg. Z biegiem czasu organizacja objęła swoim zasięgiem także cały powiat opatowski. Na czele organizacji stał NN „Orzeł”, a jego zastępcą był NN „Lech Czarny”. Teren powiatu podzielono na 5 rejonów na czele których stali komendanci: Opatów Zachód – Michał Tułacz, Opatów Miasto – Józef Jastrząb, Opatów Wschód – Jan Liść, Opatów Południe – Stefan Chodurski i Opatów Północ Feliks Kunat. Wiemy, że struktury organizacji powstały w 22 gminach powiatu, a jej liczebność wynosiła (dane z listopada 1940r.) 630 członków co wydaje się liczbą zawyżoną. Organizacja zgłosiła akces podporządkowania się Związkowi Czynu Zbrojnego do czego ostatecznie nie doszło.

Konspiracja w Kunowie

W listopadzie 1939 roku plutonowy Jerzy Kudas „Karaś” z Piasków zorganizował w Kunowie młodzieżową grupę konspiracyjną. W jej skład weszli: uczeń gimnazjum Ryszard Słotwiński, lekarz Zenon Paciorkowski, Tadeusz Łukawski oraz uczniowie szkoły zawodowej w Ostrowcu: Józef Łucki, Tadeusz Paliszewski, Jan Wysocki, Jan Pasternak, Marian Skowron, Aleksander Witek i inni. Głównym zadaniem grupy było zbieranie broni, która został zmagazynowana w schronie u Kudarsa. W późniejszym czasie grupa weszła w skład ZWZ.

Komenda Obrońców Polski

W końcu 1939 roku powstała w Ostrowcu komórka Komendy Obrońców Polski, zlikwidowana w wyniku masowych aresztowań w lutym 1940r.

Chłopska Organizacja Wolności „Racławice”

Od początku 1940 roku tworzono na terenie powiatu komórki Chłopskiej Organizacji Wolności „Racławice” i jej formacji zbrojnej Polskiej Organizacji Zbrojnej. Funkcję Komendanta Obwodu Opatów POZ pełnił por. Józef Gębicki „Marek”. Organizatorami struktur byli: Władysław Paniec z Modliborzyc, Edward Sternik z Boćkowic i Wojciech Wosik z Żernik. Już w 1940 roku znaczna część członków POZ przeszła do ZWZ, a ostateczne scalenie organizacji z AK nastąpiło w 1943 roku.

Konfederacja Narodu

Pod koniec 1940 roku utworzono w Ostrowcu , Ćmielowie, Opatowie i Łagowie komórki Konfederacji Narodu i jej pionu zbrojnego Konfederacji Zbrojnej. Struktury organizacji liczyły 151 żołnierzy. Scalenie organizacji z ZWZ nastąpiło we wrześniu 1941 roku.

Obwód Opatów SZP-ZWZ-AK

Z biegiem czasu najważniejszą organizacją konspiracyjną, a do tego jedyną, która była praworządną reprezntacją Polskiego Państwa Podziemnego stała się SZP-ZWZ-AK.

Obwód występował pod kryptonimami: „Strumień”, „Fiołek”, „Grzegorz”.

Komenda Obwodu mieściła się w Ostrowcu Świętokrzyskim, a w momentach zagrożenia przenosiła się w teren, urzędując m.in. w Zochcinie w majątku Jagnińskich, w Garbaczu, Gołoszycach, Sobótce i w leśniczówce Nieskurzów.

Obwód wchodził od początku w skład Inspektoratu Kieleckiego. W maju 1942 roku z Obwodów Opatów i Sandomierz utworzono osobny Inspektorat Sandomierski. W sierpniu 1944 roku (wobec zajęcia części terenu przez wojska sowieckie) obwód został włączony do Inspektoratu Starachowickiego.

Służba Zwycięstwu Polsce

Już w listopadzie 1939 roku do Opatowa dotarł z Warszawy emisariusz Służby Zwycięstwu Polsce. Dzięki jego rozmowom jeszcze w tym samym miesiącu powołano lokalne struktury organizacji.

Zebranie organizacyjne odbyło się w Opatowie w mieszkaniu Gustawa Cieślickiego, kapitan Straży Pożarnej. Komendantem organizacji został ppor. Adam Bielawski, urzędnik z Opatowa. Szefem organizacyjnym obrano Gustawa Cieślickiego „Dąb”, a szefem wywiadu ppor. Ludwika Grochowskiego. W zebraniu wzięli także udział: Stanisław Pachniak, nauczyciel  z Jurkowic oraz Witold Szydłowski „Januszewo”.

     Niewiele wiemy o pierwszych działaniach organizacji. Można jedynie przypuszczać, że skupiała się ona na tworzeniu sieci organizacyjnej w poszczególnych gminach. Efekty nie były jednak zadowalające skoro już wiosną następnego roku ośrodkiem wiodącym stał się istniejący od jesieni Komitet Walki Zbrojnej.

Związek Walki Zbrojnej

Od początku 1940 roku struktury SZP zostały przekształcone w ZWZ, ale na terenie powiatu o wiele większe znaczenie miało włączenie się w struktury organizacji Komitetu Walki Zbrojnej.

15 kwietnia 1940 roku na plebanii kościoła fabrycznego w Ostrowcu Świętokrzyskim odbyło się spotkanie zorganizowane przez majora Edwarda Fietta „Miller” (5 października 1939 roku dzięki pomocy żołnierzy KWZ zbiegł z obozu jeńców w Ostrowcu Św.) emisariusza Komendy Głównej ZWZ (bardziej prawdopodobne, że został skierowany przez Okręg). W spotkaniu wzięli udział: Bronisław Sobczyński „Jasny” i ppor. Józef Mularski „Czortek”. Niektóre źródła podają, że wziął w nim także udział Komendant KWZ kpt. Adam Sobkiewicz  „Jerzy”, ale to raczej niemożliwe bowiem zagrożony aresztowaniem przeniósł się na początku 1940r. do Kielc (aresztowany i osadzony w więzieniu, wiosną 1940 roku popełnił samobójstwo).

     Na mocy ustaleń Edward Fiett „Miller” został zaakceptowany na stanowisku Komendanta Obwodu Opatów. Bronisław Sobczyński „Jasny”, stojący wtedy na czele KWZ, został jego zastępcą. Wielu związanych z organizacją zajęło kluczowe stanowiska w ZWZ. Łącznie Komitet przekazał do ZWZ około 100 żołnierzy.

     Musimy wyjaśnić jeszcze, że w niektórych publikacjach podawane jest, że pierwszym Komendantem  Obwodu Opatów ZWZ był A. Sobkiewicz. Nie jest to prawdą, do czasu opuszczenia Ostrowca na początku 1940 roku był on jedynie Komendantem Komitetu Walki Zbrojnej.

Utworzenie rejonów

Wiosną 1940 roku teren obwodu został podzielony na rejony, które były pośrednią formą struktur dowodzenia.

Niektóre publikacje wymieniają, że było ich 6, ale jednocześnie wymieniają jedynie 5. Można przypuszczać, że w rzeczywistości obwód podzielony był początkowo właśnie na pięć rejonów z następującą obsadą:

Rejon Ostrowiec Św. – Inspektor ppor. Józef Mularski „Krzysztof”,

Rejon Opatów – Inspektor ppor. Roman Niewójt „Burza”,

Rejon Ćmielów – Inspektor ppor. Wacław Wyczański „Szwarc”,

Rejon Ożarów – Inspektor ppor. Antoni Krupa „Witold”,

Rejon Iwaniska-Baćkowice – Inspektor kpt. Aleksander Jankowski „Kłos”.

     Inspektorzy rejonów mieli zadanie zorganizowanie sieci terenowej ZWZ. Docierali więc do oficerów i podoficerów WP, działaczy politycznych, administracyjnych, nauczycieli itp. Tworzone komórki były następnie łączone w placówki, które terytorialnie obejmowały obszar jednej gminy. W tym okresie organizacja miała niewątpliwie charakter kadrowy, a głównym celem jej działalności poza gromadzeniem broni był wywiad.

Kłopoty z komunistycznymi bojówkami GL/AL

U zarania konfliktu pomiędzy AK, a PPR leżało zachowanie oddziałów Gwardii Ludowej, które od chwili powstania rozpoczęły  bezpardonową walkę z żołnierzami Polskiego Państwa Podziemnego. Napady, kradzieże i morderstwa to metody "walki" komunistycznych bojówek GL/AL.

Z prawej "Saszka" z lewej M.Czerniawski "Sokół". 1943r.

Zamiast zdobywać broń na okupantach oddziały GL postanowiły kraść ją z magazynów AK. Prawdopodobnie pierwsza tego typu akcja została odnotowana wiosną 1943 roku. Oddział GL im. M. Langiewicza pod dowództwem por. Wasyla Wojczenko "Saszko" (zbiegły z obozu jenieckiego sowiecki lotnik) ograbił wtedy magazyn Placówki Kunów, którym opiekował się Jerzy Kudas "Karaś". Placówka broń kupowała za żywność albo za narzędzia rolnicze wykradane z miejscowej fabryki. Wiadomo, że w magazynie u "Karasia" znajdowały się w pewnym okresie: 2 ckm, 2 rkm i 47 kb. Nie udało nam się jednak ustalić ile broni znajdowało się tam w chwili napadu.
     Niedługo później ten sam oddział GL ograbił kolejny magazyn broni Placówki Kunów AK. W Dole Prażyńskim oraz w ogrodzie Jana Wysockiego "Łoś" znajdowało się przez pewien czas 60 kb, hełmy, bagnety i amunicja, ale nie wiemy ile broni było tam w chwili napadu. Komenda Obwodu AK przeprowadziła dochodzenie w sprawie utraty broni. "Łoś" został czasowo skierowany na konspiracyjną melinę. Dochodzenie ustaliło, że lokalizację magazynów wskazał bojowcom GL sam Wysocki (tak w pierwszym jak i w drugim przypadku). Aby uniknąć kary Jan Wysocki przeszedł do Batalionów Chłopskich.

     Nie trzeba było długo czekać aż listę swoich "wyczynów" oddziały Gwardii Ludowej poszerzyły o morderstwa. 8 maja 1943 roku oddział GL pod dowództwem Andrieja Andriejewa "Andriej" (z udziałem członków Batalionów Chłopskich) zaatakował leśniczówkę w Nieskurzowie. Podczas walki zabity został żołnierz AK, Antoni Staniszewski "Tolek".

     Tego samego dnia inna bpjówka Gwardii Ludowej schwytała Jana Górskiego "Rzędzian", łącznikia Komendy Obwodu Opatów. Na mocy, wydanego przez GL, wyroku śmierci miał zostać 8 maja 1943 roku zamordowany. Podczas jego egzekucji szczęśliwie pocisk nie uszkodził serca. Po odzyskaniu przytomności Górski przedostał się do swoich. Po wyleczeniu skierowany został do partyzanckiego oddziału „Barwy Białe”.

     Powstające struktury PPR-GL były nieliczne stąd jej przywódcy chwytali sie każdej okazji aby zwiększyć swoje szeregi. Jesienią 1943 roku dowódcy PPR z opatowskiego postanowili przeciągnąć na swoją stronę grupę żołnierzy z innej organizacji (w meldunkach sami nie potrafili określić czy byli to ludzie z AK czy NSZ, ale ponoć podawali się za członków Batalionów Chłopskich). Spotkanie odbyło się 30 listopada 1943 roku w Słabuszewicach (gmina Lipnik) w majątku Romana Cichowkiego. Ze strony PPR wzięli w niej udział: Lesław Szwagierczak "Tur" (rozmówcy byli jego znajomymi), Edward Bernat "Orzeł" i Leon Koczarski "Bolek" (używał też pseudonimu "Półinteligent") sekretarz Radomsko-Kieleckiego Komitetu Obwodowego PPR. Ich rozmówcami byli: Tadeusz Majewski, Marian Małowski oraz Roman Cichowski, jako gospodarz. Według powojennych opracowań PPR działacze tej partii zorientowali się, że nie mają do czynienia z żołnierzami BCH i dlatego poprosili o przesunięcie dalszych rozmów na 20 grudnia. W drodze powrotnej, odwoziła ich bryczka z majątku, zostali ostrzelani. Według ustaleń PPR miało to miejsce kilka kilometrów dalej. W wyniku ostrzelania "Orzeł" i "Tur" zginęli na miejscu, a Leon Koczarski został ciężko ranny. Posługujący się fałszywą kenkartą, na nazwisko Józef Sarnecki, Koczarski dowlókł się do pobliskiego gospodarstwa. Antoni Skrok, prezes OSP ze Słabuszewic, odwiózł go do szpitala w Opatowie. Otrzymał także kartkę, którą miał przekazać do Ostrowca Świętokrzyskiego. Sam Koczarski zmarł w szpialu 2 grudnia 1943 roku. Historia raczej fantastyczna, ale zaowocowała tragicznymi konsekwencjami.

     Kartka, którą napisał Koczarski, przez Agnieszkę Stanik (ciotka rannego "Bolka",) trafiła do Andrzeja Adryana „Felek" - przerzucony z Rosji Sowieckiej pracownik wywiadu, który pełnił funkcję dowódcy Obwodu GL. Ten postanowił podjąć działania odwetowe.
     Kluczem do rozwikłania sytuacji jest treść owej kartki. Co ciężko ranny mógł napisać? Na ile było to zgodne z prawdą? W niektórych publikacjach podawana jest informacja, że działacze PPR zostali ostrzelani przez tych samych z którymi prowadzili rozmowy. Jak to możliwe? W jaki sposób Majewski, Małowski i Cichowski po zakończeniu rozmów i pożegnaniu działaczy byli w stanie wyprzedzić jadących bryczką i przygotować zasadzkę? Jak ciężko ranny "Bolek" uciekając z miejsca zdołał rozpoznać uczestników zasadzki? Wydaje się to wszystko mało prawdopodobne. Bryczka jadąca w nocy, około godziny 23, mogła być ostrzelana przez każdego, ale najmniej prawdopodobne jest, że zrobili to ludzie przebywający w Słabuszewicach. Wydaje się, że cała historia jest "szyta grubymi nićmi".
     Miejscowy dowódca GL, "Felek", postanowił jednak zdecydowanie odpowiedzieć na to zdarzenie i nakazał zamordowanie Romana Cichockiego. Wykonania zadania podjął się Wasyl Wojczenko "Saszka" (oficer operacyjny GL). Roman Cichowski, który miał wtedy 63 lata, został przez niego zastrzelony 20 grudnia 1943 roku (niektóre źródła podają, że miało to miejsce dzień wcześniej).

     Na początku stycznia 1944 roku, we Władkowicach koło Ćmielowa, doszło do spotkania Konrada Suwalskiego "Mruka" z szefem referatu I organizacyjnego Komendy Obwodu Opatów - Jan Pękalski "Borowy" oraz  kierownikiem wywiadu Podobwodu Ćmielów - Jan Szpinak "Motyl". 

     Nie wszystkie relacje potwierdzają fakt takiego spotkania. Jeżeli ono nastąpiło to zapewne dotyczyło spraw lokalnych w tym bezpieczeństwa pracy konspiracyjnej w obliczu poruszających się po terenie niezidentyfikowanych oddziałów, które mogły być potraktowane jako bandy rabunkowe.

     Na efekty nie należało długo czekać. Po otrzymaniu meldunku, że w miejscowości Korycizna (pomiędzy Ćmielowem, a Ożarowem) przebywa bliżej nie zidentyfikowana banda przeprowadzono mobilizację znajdujących się na kwaterach żołnierzy i otoczono wioskę. Bandzie udało się wycofać pozostawiono jedynie klucze do rozkręcania szyn kolejowych. Jak się później okazało był to oddział AL im. Langiewicza pod dowództwem Czesława Boreckiego "Brzoza".

     Do kolejnego zdarzenia doszło na początku lutego 1944 roku. Dwaj ludzie z oddziału partyzanckiego GL im. Langiewicza postanowili przeprowadzić "rekwizycję" (napad) w majątku Grzegorzewice, gmina Waśniów. Tym razem Kazimierz (inne źródła podają, że miał na imię Jan) Foremniak "Maks" i "Klasa" nie mieli szczęścia bowiem mieszkańcy majątku przegnali ich z własnego domostwa (źródła PPR podają, że domownicy użyli broni palnej). Także w tym przypadku "Felek" postanowił krwawo rozprawić się z Polakami. Wydał rozkaz dowódcy oddziału GL im. Langiewicza Czesławowi Bykowi "Brzozie", aby rozstrzelał rodzinę właściciela, a dwór zrównał z ziemią. Wydarzenia najbliższych dni odsunęły jednak na plan dalszy to zadanie.

     W takich to okolicznościach 12 lutego 1944 roku do Wólki Bodzechowskiej dotarł oddział AL im. J. Sowińskiego. Jego dowódcą był w tym czasie Henryk Wątroba "Kozak", ale tego dnia przebywał poza oddziałem. Pojawienie się na terenie działania oddziału AK nieznanej grupy wywołało niepokój.

     We Władkowicach, kwaterowała w tym czasie cześć oddziału "Mruka", a w najbliższej okolicy także żołnierze Tomasza Wójcika "Tarzan" ze Zgrupowania "Nurta", którzy przybyli tu aby przetrwać zimę. W celu rozpoznania sytuacji, wieczorem, wysłany został patrol pod dowództwem Józefa Mazura "Słoń". Po pewnym czasie przyprowadził on siedmiu zatrzymanych alowców, którzy zostali osadzeni w piwnicy.
     Nie wiemy dziś co powodowało "Mrukiem", ale faktem jest, że postanowił on udać się z oddziałem wspartym żołnierzami "Tarzana" w okolice Wólki Bodzechowskiej. Mobilizacja oddziału musiała zająć trochę czasu więc "Mruk" wysłał najpierw liczący 10 żołnierzy patrol pod dowództwem swojego zastępcy Aleksandra Zalewskiego "Lis". W okolicy wioski szpica patrolu pod dowództwem "Jawy" pojmała Bolesława Konarskiego "Król" (oficer polityczny oddziału GL), który szedł właśnie nawiązać kontakt z innymi placówkami PPR. Zapewne przy użyciu przemocy zdradził on hasło obowiązujące tego dnia w oddziale oraz szczegóły jego zakwaterowania.

     Dowodzący oddziałem "Mruk" podjął zapewne decyzję o rozbrojeniu oddziału AL przy zastosowaniu zdobytego hasła. Na decyzję wpływał zapewne fakt, że PPR i AL jako cel walki nie stawiali niepodległości, ale podporządkowanie Polski Rosji Sowieckiej. Bojowcy AL byli zakwaterowani w dwóch osobnych kwaterach. Podczas rozbrajania pierwszej kwatery wywiązała się jednak walka. Dwaj bojowcy zginęli, pozostali (dziesięciu) poddali się. Jeńcy zostali przeprowadzeni do Sowiej Góry, gdzie doprowadzono także wszystkich pojmanych wcześniej.
     Nie powiodło się opanowanie drugiej kwatery gdzie broniło sie dziesięciu Rosjan na czele których stał zastępca dowódcy oddziału kpr. Albert Pytel "Grzybek". Ta grupa broniła się do samego końca.
     W efekcie w dniu 12 lutego 1944 roku śmierć poniosło 14 bojowców AL (13-tu w walce i pojmany oficer polityczny zlikwidowany w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach). Niektóre źródła PPR podają, że pojmani bojowcy także zostali rozstrzelani, co nie znajduje potwierdzenia w żadnych dokumentach. Z dostępnych wspomnień pojmanych członków AL wynika, że zostali oni w późniejszym czasie zwolnieni.

Zmiana dowódcy i zakładnicy

Przeprowadzenie akcji bez zgody przełożonych spowodowało podjecie działań dyscyplinujących, przez Komendanta Obwodu Opatów AK. 16 lutego (niektóre źródła podają, że nastąpiło to 17 lutego) 1944 roku podczas postoju oddziału w Śmiłowie "Mruk" i "Lis" zostali odwołani z pełnionych funkcji.

     Komenda Obwodu na dowódcę oddziału powołała pchor. Władysława Pietrzykowskiego "Topór" dotychczasowego szefa referatu II wywiad Komendy Obwodu.

     21 lutego nowy dowódca oddziału "Białe Barwy" otrzymał od Komendanta Obwodu rozkaz odbicia zakładników uwięzionych przez AL po rozbiciu ich oddziału w Wólce Bodzechowskiej. Aby wyjaśnić tę sytuację musimy cofnąć się o kilka dni.

     W związku z rozbiciem oddziału AL miejscowe dowództwo PPR i AL z Andrzejem Adryanem "Felkiem", Wasylem Wojczenko "Saszką" i Henrykiem Połowniakiem "Zygmuntem" na czele postanowiło pomścić swoich towarzyszy. W najbliższej okolicy skoncentrowano grupy AL na czele których stanął prawdopodobnie "Saszka". Niektóre źródła podają, że dowodził nimi Jan Kanarski "Jasio" (brat zabitego "Króla"), ale jest to niemożliwe bowiem zginął on 6 lutego 1944r.
Siły AL uprowadziły kilka osób spośród znaczących członków AK. Udało się ustalić, że byli to m.in.: pani Hulanicka "Sowa" właścicielka majątku Łysowody, leśniczy Władkowski z Sowiej Góry, Jan Witkowski właściciel majątku w Brzozowej, właściciel sklepu w Brzozowej Pronobis, Boryjski z Podgórza, Jan Kieloch "Sawa" z Podgórza, Wacław Gyurkovich "Zbyszko" z Podgajszy, Lipka i Kwieciński z Ćmielowa. Tak jak w innych przepadkach bojowcy AL swoją zemstę doprowadzili do końca. Zamordowani zostali: Witkowski, Pronobis, Kieloch i Gyurkovich.
     Dowództwo AK nie wiedziało o tragicznym losie tych ludzi i wydało rozkaz ich zbrojnego odbicia. Dowódca oddziału "Białe Barwy" por. "Topór" wytropił bojowców ochraniających aresztowanych w Krzczonowicach. Niestety udało się uwolnić jedynie dwie osoby. Pozostałe już nie żyły. Kilka godzin po tej akcji doszło do starcia patrolu "Białych Barw" ze specgrupą AL im. Waleriana Łukasińskiego (to ona przeprowadzała aresztowania zakładników z AK). W czasie walki zginął Marian Byk "Marian".
     W celu zapobieżenia dalszym walkom doszło do rozmów w których AK reprezentowali por. Jan Pękalski "Borowy" i ppor. Tadeusz Kwiecień "Dąb". 25 lutego w Ćmielowie podpisano umowę przewidującą natychmiastowe zwolnienie wszystkich jeńców oraz koleżeńską lojalność w przypadku każdego spotkania oddziałów. Zobowiązano się także do polubownego załatwiania wszelkich nieporozumień przy użyciu specjalnej skrzynki kontaktowej. Umowę w imieniu Komendy Obwodu AK Opatów podpisał Zenon Krzekotowski "Żegota" , kierownik referatu II wywiad, a w imieniu dowództwa Okręgu AL Radom podpisał Wasyl Wojczenko "Saszka".

Zemsta komunistów

Niektórzy autorzy piszą, że od tego momentu "obydwie strony do końca okupacji lojalnie przestrzegały punktów zawartego porozumienia". Jak to wyglądało w rzeczywistości przedstawmy na jednym przykładzie.

Czesław Byk vel Borecki "Brzoza".

     Jeszcze w lutym dowództwo GL wydało rozkaz rozstrzelania właścicieli majątku Grzegorzewice, koło Waśnowa, za obronienie się przed bandycką rekwizycją dwóch bojowców. Wydarzenia, które opisaliśmy wstrzymały realizację polecenia, ale wiosną "przypomniano" sobie o zaległościach. Rozkaz miał wykonać dowódca oddziału GL im. Langiewicza Czesław Byk "Brzoza", jego brat zginął w potyczce z oddziałem "Topora".
     2 maja 1944 roku "Brzoza" na czele swoich bojców stawił się w dworze gdzie zastał jedynie Jadwigę Rauszerową, żonę właściciela majątku, 28-letnią kobietę, matkę dwojga dzieci. W domu była także Kalina Stypińska, krewna właściciela. Obie kobiety zostały zamordowane. Zgodnie z rozkazem dwór został podpalony. Słabsze grupy AL obawiały się starcia z Armią Krajową, ale z całą bezwzględnością, karały nieprzychylnych sobie obywateli. Dowódca tej akcji juz po zakończeniu wojny zmienił nazwisko na Borecki i był wysokim funkcjonariuszem UB. W dalszym ciągu ścigał żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego.

Opanowanie więzienia w Opatowie – 12/13 marca 1943 r.

Opis akcji przedstawiamy w osobnym rozdziale. Skłoniło nas do tego wiele czynników: pomniejszanie znaczenia AK przy organizacji akcji oraz fakt: że nie ma pełnego opisu akcji, która przeprowadzona została na szeroką skalę i zaangażowanych w nią było wiele osób z dwóch podobwodów oraz jeden oddział partyzancki.

Nocą z 10 na 11 marca 1943 r. oddziały policyjne z Opatowa wyruszyły do Bogorii, Klimontowa i Staszowa, przeprowadzając liczne aresztowania. Pod silną eskortą przywieźli Niemcy aresztowanych do Opatowa gdzie osadzeni zostali w miejscowym areszcie. Wywołało to wielkie poruszenie we władzach konspiracyjnych Podobwodu Opatów AK, ponieważ członkowie organizacji podziemnych stanowili większość aresztowanych.

Meldunek wywiadu AK

W dniu 11 marca 1943 r. o godz. 11.00, naczelnik więzienia opatowskiego — Zdzisław Małycha „Śmiały", członek siatki wywiadowczej AK, doręczył Bronisławowi Ostrowskiemu „Cichy", szefowi Kedywu  Poobwodu Opatów listę aresztowanych przywiezionych przed godziną do więzienia i zameldował, że Niemcy udali się ponownie w stronę Staszowa, przeprowadzać prawdopodobnie dalsze aresztowania.

Na zdjęciu: Józef Piotrowicz 'Wybój" - jeden z aresztowanych

     Na liście przekazanej przez „Śmiałego" figurowali: Sawicki Roman z Iwanisk, ze Staszowa: Adamus Stefan, Czapla Władysław, Socha Michał, Cukierski Wincenty, Martyniak Marian, Stępień Wiktor, Cholewa Józef, Mazurkiewicz Teofil z Bogorii, Rutkowski Kazimierz z Klimontowa, Rytwiański Józef ze Staszowa, Piotrowicz Józef z Klimontowa, Kaczmarczyk Stanisław ze Staszowa, Migoń Zenon z Koniemłotów. Pająk Władysław z Klimontowa.

     „Śmiały" otrzymał polecenie zwracania uwagi na dalszy rozwój wypadków, oraz meldowania o dalszych aresztowaniach. „Cichy" udał się natychmiast do Ludwika Grochowskiego „Gałki", kierownika referatu II wywiad w komendzie Podobwodu Opatów, zameldował o aresztowaniach i przedłożył listę aresztowanych. Poruszyło to „Gałkę" w sposób szczególny, ponieważ wszyscy aresztowani byli członkami AK.

     „Gałka" zameldował o wydarzeniu komendantowi Podobwodu Opatów Romanowi Niewójtowi „Morskiemu", który z kolei przez gońca zawiadomił pułkownika Antoniego Żółkiewskiego „Lin", który pełnił w tym czasie funkcję Inspektora Inspektoratu Sandomierskiego AK (w jego skład wchodziły obwody Opatów i Sandomierz). W odpowiedzi, płk „Lin" wydał następujący rozkaz: „uwolnić natychmiast wszystkich aresztowanych siłą”.

Pierwsza narada

Zwołana w szybkim tempie u „Morskiego” narada poświęcona była możliwie najbezpieczniejszemu wariantowi odbicia więźniów z więzienia opatowskiego. W naradzie wzięli udział: Roman Niewójt „Morski”, Ludwik Grochowski „Gałka”, Julian Matuszewski „Zadziora”, Leon Szymczyk „Kłapacz”, Jan Wapiński „Pingwin.

     Omawiano dwa warianty uwolnienia więźniów: rozbicie więzienia siłą lub uwolnienie aresztowanych podstępem. Wersja pierwsza polegała na zmobilizowaniu 25 osób uzbrojonych w pistolety, karabiny, granaty i broń maszynową. Z tych ludzi należało wydzielić 4 pięcioosobowe grupy, każdą z karabinem maszynowym, do zablokowania zlokalizowanych wcześniej w Opatowie policyjnych i wojskowych sił niemieckich. Pozostałych 5 partyzantów miało tworzyć grupę uderzeniową, której zadaniem byłoby wdarcie się na teren więzienia, wypuszczenie aresztowanych oraz ewakuowanie ich na tereny bezpieczniejsze.

     Druga wersja zakładała pozorowane rozbicie więzienia przez strażników - członków AK, którzy wraz z komendantem Małychą mieli otworzyć cele i bramę więzienną, wypuścić więźniów i strzelaniną wprowadzić Niemców w błąd.

     Ostatecznie, po rozpatrzeniu wszelkich za i przeciw, przyjęto wersję pierwszą, tj. rozbicie więzienia siłą. Ponieważ istniała obawa, że aresztowani mogą być w każdej chwili wywiezieni do Ostrowca, termin rozbicia więzienia wyznaczono na noc z 12 na 13 marca 1943 r.

     Komendant Placówki Opatów Julian Matuszewski otrzymał rozkaz powołania pod broń 15 przeszkolonych ludzi. Franciszek Curyło „Wojtek" dostał rozkaz powołania 5 ludzi z placówki Okalina i Gojców. Bronisław Ostrowski miał polecenie powołać pod broń drużynę dywersyjną sześcioosobową, którą dowodził Bogdan Wiatrowski „Ur". Oprócz tego szef „Kedywu" miał natychmiast przedstawić plan rozmieszczenia sił niemieckich na terenie Opatowa ich stan liczebny i uzbrojenie.

Zaproszenie dla „Jędrusiów” i narada z ich dowódcą

Józef Wiącek „Sowa” w tym czasie dowodzi „Jędrusiami”

W celu zapewnienia maksymalnego powodzenia zamierzonej akcji, komendant Podobwodu Opatów „Morski", zaproponował współudział w rozbiciu więzienia sławnemu już oddziałowi partyzanckiemu „Jędrusie”, który w tym czasie „melinował” w okolicy Iwanisk na tzw. „Wygwizdowie”

     Jeszcze w dniu 11 marca 1943 pismo „Morskiego” dotyczące tej akcji skierowane do Józefa Wiącka „Sowy” dowódcy „Jędrusiów” przewiezione zostało przez łącznika do komendy Podobwodu Iwaniska AK i za pośrednictwem szefa wywiadu tej komórki  Henryka Chodurskiego dostarczone dowódcy „Jędrusiów", który propozycję zaakceptował. Tego samego dnia odbyła się narada u Henryka Chodurskiego w Iwaniskach, z udziałem „Sowy" i przedstawiciela podobwodu Opatów. W trakcie narady ustalono, że „Jędrasie" będą grupą uderzeniową. Wynikało to zapewne i z „ostrzelania” ale także z faktu że ta właśnie rola mogła zdekonspirować wykonawców gdyby wytypowano do niej żołnierzy z miejscowej konspiracji ("Jędrusie" byli w Opatowie nieznani).

     Ustalono również termin rozbicia więzienia na godzinę 24 w dniu 12 marca 1943 r. Określono punkty kontaktowe i miejsce spotkania grupy „Jędrusiów" z grupą opatowską AK.

Wywiad AK pracuje pełna parą

Dnia 12 marca niemieckie siły policyjne w liczbie 40 osób udały się w rejon Gór Świętokrzyskich, aby dokonać dalszych aresztowań. Posuwając się od Łagowa ku Baćkowicom aresztowali Niemcy tylko 2 osoby: w Baćkowicach - Aleksandra Wójcika i Władysława Hodorka, również członków AK. Wieczorem ekipa niemiecka wróciła do Opatowa i obydwu aresztowanych osadzono w więzieniu.

     Tymczasem przygotowania do akcji na więzienie weszły w ostatnią fazę. Prowadzony przez „Cichego" wywiad w krótkim czasie dostarczył danych o liczbie i rozmieszczeniu sił niemieckich w Opatowie. „Cichy" obserwował też stale więzienie i ruch Niemców w mieście. Komendant podobwodu otrzymywał co pół godziny meldunek o aktualnej sytuacji w więzieniu i mieście.   

     Rozpoznania sił niemieckich dokonali członkowie miejscowej siatki wywiadowczej: Aleksander Hornich, Lucjan Zajda i Aleksander Majewski. Z danych wywiadu wynikało, że siły niemieckie w' Opatowie liczą ok. 380 osób.

     Wraz z powyższymi danymi „Cichy" dostarczył „Gałce" dokładny plan więzienia opracowany przez „Śmiałego", a także plan miasta z zaznaczoną trasą, którą należało podejść do więzienia i wycofać się zeń po akcji.

Ostatnia odprawa, ostatnie ustalenia

Roman Niewójt „Morski", „Burza" - komendant Podobwodu AK Opatów

Wieczorem 12 marca przybyli na umówiony punkt do Opatowa Józef Wiącek „Sowa" i Edward Kabata „Bobo". Oczekiwał na nich łącznik, który zaprowadził ich do domu Jana Starzyka przy ul. Wąworkowskiej, gdzie odbywała się narada. Spotkali się na niej: Roman Niewójt „Morski", Leon: Szymczyk ,,Kłapacz", Ludwik Grochowski „Gałką", Józef Wiącek „Sowa" i Edward Kabata „Bobo". Dom Starzyka ubezpieczało dwóch członków grupy dywersyjnej Bogdana Wiatrowskiego „Ura". W trakcie narady omówiono taktyczny plan rozbicia więzienia. Wyznaczono punkty ubezpieczeniowe od strony niemieckich sił policyjnych, i obsadę tych punktów. Wyznaczono też grupę uderzeniową, która składa się wyłącznie z czterech „Jędrusiów". Dowodził nią Józef Wiącek „Sowa".

     Z opatowskiej placówki AK, powołani zostali: Leon Szymczyk „Kłapacz", Szczepan Rosołowski „Zagłoba", Jan Kwapiński „Pingwin", Włodzimierz Kardas „Żbik", Julian Matuszewski „Zadziora", Kazimierz Kulikiewicz „Grześ", Jan Gębalski „Rak", Bogdan Wiatrowski „Ur".

     Podczas ostatniej narady podliczono uczestników akcji. Do działania gotowych było ośmiu „Jędrusiów” i dziesięciu miejscowych konspiratorów. Nie pojawiła się jednak grupa z Okaliny i Gojcowa którą miał przyprowadzić podporucznik Franciszek Curyło pseudonim „Wojtek" (mieli blokować budynek gimnazjum — siedzibę Schupo). Zmusiło to dowództwo do korekty wcześniejszych planów.

     Około godziny 21.00 spiskowcy opuścili mieszkanie Starzyka. Dwaj „Jędrusie" udali się na punkt zborny w Jurkowicach, obok stodoły Krzemińskiego przy szosie wiodącej do Iwanisk, gdzie oczekiwała ich reszta grupy, przybyła furmanką z Iwanisk.

Wejście do miasta i zajęcie stanowisk

Nie wiemy dokładnie o jakim czasie poszczególne grupy zajmowały stanowiska, ale pamiętajmy, że rozkaz nakazywał aby akcja rozpoczęła się o godzinie 24.00.

     Jako pierwszy do akcji przystąpił „Cichy", który o godz. 23.00 przekazał ostatnie meldunki o sytuacji w mieście, a jednocześnie, wykonując rozkaz „Morskiego", przejął kontrolę nad urządzeniami alarmowymi i centralką telefoniczną mieszczącą się w budynku Rady Miejskiej w Opatowie przy ul. Sienkiewicza. Nad centralką i urządzeniami alarmowymi czuwał Bogdan Bederski, żołnierz AK, były powstaniec wielkopolski, wysiedlony przez Niemców z Poznania.

Poszczególne grupy zaczęły zajmować stanowiska:

Bogdan Wiatrowski „Ur"

POSTERUNEK SD

Najbliżej od więzienia (w linii prostej była to odległość 100 metrów) przy płn. stronie rynku, w domu adw. Stanisława Ornatkiewicza mieścił się posterunek Sicherheitsdienstu, liczący 10 osób. Obsadę stanowili: Karol Donat - kierownik SD, Adalbert Schulz  jego zastępca, pracownicy posterunku: Herman Futterleib  tłumacz, Richard Hospodarch kierowca, Herman Schmalz, Rudolf Sobol, Witold Młynarski, Józef Wikarek, Jerzy Taszycki, Feliks Nowaczek i Stanisław Słomka. Obsada posterunku była uzbrojona w broń krótką i kilka pistoletów maszynowych.

Stanowisko ubezpieczeniowe od strony rynku i posterunku SD zajęła grupa z erkaemem, w skład której wchodzi Bogdan Wiatrowski „Ur" i dwaj ,,Jędrusie": Skowroński Andrzej „Andrzej” i Stanisław Wiącek „Inspektor.

POSTERUNEK POLICJI GRANATOWEJ

W odległości 100 metrów od siedziby SD, w stronę kolegiaty, za rogiem rynku znajdował się posterunek policji granatowej (12 osób uzbrojonych w karabiny ręczne).

     Zapewne przy opracowywaniu planu nie brano pod uwagę wejścia do akcji policjantów (być może związani z konspiracją otrzymali informację o akcji?). W przypadku aktywności policjantów ich zapędy miało powstrzymać ubezpieczenie wystawiane na posterunek SD

POSTERUNEK LUFTWAFFE

W budynku przy zbiegu ulic Szerokiej i Czernikowskiej mieścił się posterunek Luftwaffe (obsada 9 osób uzbrojonych w 2 elkaemy i 1 kaem przeciwlotniczy). Był to najbliżej więzienia położony punkt sił niemieckich, dysponujący największą siłą ognia i mogący w największym stopniu utrudnić wykonanie akcji.

     Stanowisko ubezpieczające na tym kierunku zajęli przy cekaemie: Jan Sobiegraj „Martos” z grupy „Jędrusiów" oraz Jan Kwapiński „Pingwin" i Włodzimierz Kardas „Żbik".

POSTERUNEK W SZKOLE I W GIMNAZJUM

W szkole na „stadionie” i w gimnazjum przy ul. Wąworkowskiej kwaterowało Schupo w sile 60 ludzi uzbrojonych w karabiny ręczne i 4 karabiny maszynowe.

     Na schodkach naprzeciwko kina zajęli stanowiska Leon Szymczyk „Kłapacz" i Szczepan Rosołowski „Zagłoba", którzy erkaemem ubezpieczali budynek gimnazjum i wyloty ulic Ożarowskiej i Sandomierskiej. Wszyscy ze zdziwieniem przyjmą, że tylko dwóch ludzi miało ubezpieczać na tym kierunku?

     Do grupy tej miał dołączyć ppor. Franciszek Curyło „Wojtek" z 5-osobowym oddziałem ludzi z Okaliny i Gojcowa. Jak wiemy grupa spóźniła się. Na szczęście oba budynki znajdowały się w dalszej odległości od więzienia i ich załogi nie stanowiły bezpośredniego zagrożenia. „Wojtek" wraz z podległą mu grupą wybuchy granatów usłyszał w chwili, gdy był na tzw. „czarnym moście” przy ul. Sienkiewicza.

Więzienie w Opatowie

POSTERUNEK ŻANDARMERII

W budynkach pomonopolowych przy ul. Ćmielowskiej była siedziba żandarmerii (20 osób uzbrojonych w karabiny maszynowe, 3 pistolety maszynowe i karabiny ręczne). Ubezpieczenie na tym kierunku stanowili: Julian Matuszewski „Zadziora" i Jan Gębalski „Rak, którzy zajęli stanowiska przy Bramie Warszawskiej i w tym newralgicznym miejscu mieli nie dopuścić do centrum kwaterujących w „monopolu" żandarmów.

UWAGA

Niektóre źródła podają, że wystawiono także osobne ubezpieczenie, które miało nadzorować ok. 20 uzbrojonych Niemców i Ukraińców kwaterujących na stadionie w budynkach firmy Oemler. Nie znajduje to jednak potwierdzenia.

OSTATNIA CHWILA

Na kilka minut przed rozpoczęciem akcji „Kłapacz" i „Zagłoba", ubezpieczający od strony ul. Sienkiewicza (mieli stanowiska na schodkach na wprost kina) zatrzymali 4 osoby idące w kierunku rynku. Byli to: pracownik starostwa Franciszek Winnicki, właściciel stacji benzynowej Skwarliński, akuszerka Szmajda i nieznajoma kobieta. Osoby te zrewidowano i przetrzymano przez czas akcji. Trzy z nich zostały zwolnione, po zakończeniu akcji, Franciszek Winnicki zaś — jako agent niemiecki — został rozstrzelany (wyrok na niego był już wydany wcześniej o czym wiedzieli konspiratorzy).

Atak na więzienie

Grupa uderzeniowa „Jędrusiów" przyszła polami od strony ul. Iwańskiej do ul. Czernikowskiej i omijając stadion dotarła w pobliże więzienia. Dla jasności grupa na miejscu znalazła się z wozem na którym był ciężki karabin maszynowy. Wóz przez cały czas znajdował się pod opieką Walerego Ponikowskiego „Walek”.

Zbigniew Kabata „Bobo”

     Z przybyłej  grupy trzech żołnierzy z ckm i rkm dołączyło do wydzielonych grup ubezpieczających, a jeden pozostał przy wozie. Tak więc w bezpośrednim ataku brali udział: Józef Wiącek „Sowa”, Zbigniew Kabata „Bobo”, Orłowski Adolf „Edek”, Lech Marian „Marian Wielki”.

    Do akcji przystąpili o godz. 24.00. Do bramy więzienia podszedł Józef Wiącek „Sowa” i zadzwonił dzwonkiem. Być może liczył, że bez sprawdzania wartownicy otworzą drzwi?

     Już po chwili "Sowa" szykuje wiązkę granatów, która zostaje podłożona pod bramę. Niestety wybuch urywa tylko kawałek bramy, ale reszta się trzyma. „Bobo” szykuje kolejne granaty, które zostają włożone do beretu. Tym razem wybuch uszkodził bramę na tyle, że została otwarta. Żołnierze z grupy uderzeniowej i dostają się do środka i rozbroili strażników (nie ma zapisków, że strażnicy bronili się). Otwarto cele i uwolniono wszystkich aresztowanych. Rozstrzelano w tym czasie dwie konfidentki niemieckie z Ujazdu „wtyczki" umieszczone w więzieniu: były to Jandzina i Bińczakowa.

     Na odgłos wybuchów zabłysło światło na posterunku SD, lecz krótka seria skutecznie odstraszyła Niemców. Posypały się za to serie z wieży obserwacyjnej Luftwaffe, ale pociski niosły za wysoko i nie wyrządziły nikomu szkody, robiąc tylko wiele hałasu w mieście i okolicy. Po kwadransie gwizdek oznajmił zakończenie akcji i poszczególne grupy zaczęły się wycofywać.

Odwrót

Grupa „Jędrusiów" wycofała się w kierunku Kani i Okaliny, potem przez Czerników do Iwanisk. Poszła z nimi duża część uwolnionych. Kilkunastu aresztowanych za drobniejsze przewinienia powróciło do więzienia, obawiając się represji.

     Grupa opatowska również wybrała kierunek na Kanię i Okalinę, a potem przeszła przez szosę sandomierską, kierując się na Wąworków. Przed świtem, po zatoczeniu koła, dotarła do Opatowa.

Podsumowanie

Bez strat własnych uwolniono około 80 aresztowanych ale kilkunastu z nich, jak pisaliśmy osadzonych za drobne przewinienia,  powróciło do więzienia, obawiając się represji. Niewątpliwie akcja poza uratowaniem wielu osób miała olbrzymie znaczenie propagandowe.

     Spośród strażników nikt nie został ranny, ale zlikwidowano trójkę niemieckich konfidentów. Byli to: Franciszek Winnicki oraz dwie konfidentki niemieckie pochodzące z  Ujazdu - Jandzina i Bińczakowa.

Stanisław Wiącek „Inspektor”

     Poniżej przedstawiamy wszystkich uczestników akcji (bez grupy, która się spóźniła). W akcji wzięło udział 18 ludzi z czego: ośmiu należało do „Jędrusi”, a 10 do AK. Przypisywanie więc „Jędrusiom” przeprowadzenie akcji wydaje się trochę dziwne. Także cały ciężar organizacyjny ponosiła AK. Jesteśmy dalecy od pomniejszania roli „Jędrusiów”, ale chcemy przywrócić należną rolę AK.

 

„Jędrusie” biorący udział w akcji:

Józef Wiącek „Sowa”

Zbigniew Kabata „Bobo” 

Orłowski Adolf „Edek”

Lech Marian „Marian Wielki”

Jan Sobiegraj „Martos”

Stanisław Wiącek „Inspektor”

Skowroński Andrzej „Andrzej”

Ponikowski Walery „Walek”

 

Żołnierze AK biorący udział w akcji:

Leon Szymczyk „Kłapacz" 

Szczepan Rosołowski „Zagłoba"

Jan Kwapiński „Pingwin"

Włodzimierz Kardas „Żbik" 

Julian Matuszewski „Zadziora"

Kazimierz Kulikiewicz „Grześ"

Jan Gębalski „Rak"

Bogdan Wiatrowski „Ur" 

Bogdan Bederski 

Bronisław Ostrowski „Cichy"

 

W tekście posiłkowano się wspomnieniami: Bronisława Ostrowskiego „Cichego", które opracował Marek Baradziej oraz wspomnieniami „Jędrusiów”.