mmmm

Gmina Chotel z siedzibą w Wiślicy

W okresie międzywojennym Gmina Chotel (początkowo Chotel-Czerwony) wchodziła w skład powiatu pińczowskiego, a jej siedzibą była Wiślica.

Teren gminy Chotel w II RP

1 stycznia 1951 roku gmina została zniesiona przez przemianowanie na gminę Wiślica.

W skład gminy wchodziły następujące miejscowości: Chotel-Czerwony, Kobylniki, Sielec, Gorysławice, Jurków, Wiślica, Koniecmosty i Kuchary.

Walki Kampanii Obronnej 1939 r. na terenie gminy

Wycofująca się po bitwie granicznej ze Śląska Armia Kraków otrzymała rozkaz wycofania się za Wisłę. Stąd dowódca Armii Kraków generał Antoni Szylling nakazał zorganizowane linii obrony dolnej Nidy na dwóch przedmościach: Jurków - Koniecmosty oraz Ksany - Kocina. W tym rozdziale opisujemy walki prowadzone w tym pierwszym miejscu. 

     Zadanie zorganizowania obrony przedmościa Jurków - Koniecmosty otrzymał 2 pułk strzelców podhalańskich dowodzony przez podpułkownika dyplomowanego Stefana Szlaszewskiego. Oddział wchodził w skład  22 Dywizji Piechoty Górskiej i stanowił pierwszą linię obrony. Drugi rzut obrony stanowić miała Grupa Forteczna pułkownika Wacława Klaczyńskiego, która rozwinęła się od Szczytnik po Wiślicę. Grupa ta wysunęła jedną kompanię piechoty z IV batalionu 73 pułku piechoty jako ubezpieczenie, które zajęło stanowiska niedaleko od Chotla Czerwonego.

     Jak już podaliśmy główne zadanie obrony przedmościa Jurków – Koniecmosty otrzymał 2 pułk strzelców podhalańskich kwaterujący przed wojną w Sanoku. Dotychczas szedł on w straży tylnej 22 Dywizji Piechoty Górskiej. Siódmego września pułk przetrwał ciężkie chwile gdy niespodzianie wjechały w jego pozycje niemieckie czołgi. O mało nie doszło do tragedii i oddział nie poszedł w rozsypkę. Następnego dnia, 8 września,  pułk zajął stanowiska nad Nidą. Pod Koniecmostami operował I batalion dowodzony przez majora Mariana Jankowskiego. II batalion pod dowództwem majora Stanisława Słomczyńskiego zajął stanowiska pod Jurkowem.

     Oba bataliony jeszcze przed południem weszły w kontakt ogniowy z nieprzyjacielem. Początkowo odparły nacisk oddziałów rozpoznawczych, ale wobec ostrzału artyleryjskiego, który nastąpił później, nie miały nic do powiedzenia.  Straty były duże, ale żołnierze trwali na stanowiskach.

     2 pułk strzelców podhalańskich obronił swoje placówki, ale okolice Jurkowa i Koniecmostów spłynęły krwią blisko stu rannych i zabitych żołnierzy. Polskie oddziały dotrwały jednak do wieczora dając możliwość innym oddziałom Armii Kraków na realizację śmiałego planu generała Szylinga.

Samodzielny początek konspiracji

Na przełomie listopada i grudnia 1939 r. w Koniecmostach k. Wiślicy zalążek samodzielnej organizacji konspiracyjnej zorganizował Władysław Wojas, który przyjął pseudonim „Wład”.

Jednym z pierwszych zadań było gromadzenie i ukrywanie broni pozostałej z walk we wrześniu 1939 r.

     Była to zapewne pierwsza i przez długi czas jedyna organizacja konspiracyjna na terenie gminy Chotel. Trudno się więc dziwić, że osiągnęła ona największe wpływy wśród mieszkańców.

     W lutym 1940 r. za pośrednictwem nauczyciela z Kuchar pchor. rez Józefa Zaręby nawiązał kontakt ze sztabem Obwodu ZWZ Pińczów w Kazimierzy Wielkiej i kontynuował działalność już w tej organizacji.

W pińczowskich strukturach ZWZ

14 lutego 1940 roku Władysław Wojas został zaprzysiężony przez podchor. rez. Józefa Zarębę na żołnierza ZWZ i od tego czasu można mówic o istnieniu Placówki Chotel ZWZ.

Władysław Wojas ps. Władczyn

W lutym 1940 roku na rozkaz Romana Zawarczyńskiego "Sewera" (komendant Obwodu ZWZ Pińczów) organizuje Placówkę Chotel, która otrzymuje kryptonim "Wilk".

W pierwszym okresie okupacji zastępcą komendanta placówki był plut. rez. Wacław Kozera ps. „Jerzy”.

Organizacja rozwijała się nie mając „konkurencji” na terenie gminy. A nawet utworzyła struktury poza jej terenem:

Wawrowice, Ostrów – gmina Czarkowy

Stawiszyce - gmina Złota

Nie znamy stanu osobowego, ale patrząc na późniejszy rozwój placówki grupa ta z biegiem czasu osiągnęła stan plutonu.

Polska Organizacja Zbrojna „Znak”

Ogólnopolska organizacja powstała już w październiku 1939 r. na bazie chłopskiej organizacji „Racławice”. Dołączyły do niej inne organizacje i ostatecznie miała ona w pińczowskim bardzo mocne wpływy.

Komendantem powiatowym był Stanisław Wójcik „Brzoza”. Przewodniczącym „Racławic” był w Pińczowie Adolf Krawczyk „Zawodziński”, kierownik organizacyjny Wacław Falęcki „Skiba”.

W chwili włączenia do ZWZ w powiecie pińczowskim organizacja liczyła ponad 600 żołnierzy.

Na terenie Placówki Chotel organizacja posiadała komórkę w Jurkowie k/Wiślicy. 

Latem 1942 roku POZ podporządkowała się strukturom ZWZ. Okazało się, że na omawianym terenie to właśnie Placówkach Chotel ZWZ była najlepiej zorganizowana i to właśnie jej podporządkowano trzy plutony utworzone w POZ.

Zięblice – ppor. Antoni Mietnikowski „Kurek” - gmina Czarkowy,

Kocina  plut. zaw Mieczysław Janiec „Lot” - gmina Czarkowy,

Pełczyska kpr. Aleksander Król „ Trzon” - gmina Złota.

Tak więc Placówka Chotel umocniła swoje wpływy na terenie sąsiednich gmin w których już wcześniej miała zalążki swoich struktur. 

Scalone plutony opisane są niżej. dodamy tylko, że ppor. Antoni Mietnikowski „Kurek” został zastępcą komendanta placówki.

 

Podobwód Pińczów oraz związki z placówką Chotel

W Okręgu Kielce ogniwem pośrednim w strukturach terenowych były rejony przemianowane później na podobwody. W Okręgu Kraków nie znaleźliśmy śladów rejonów, ale nie wiemy też od kiedy powołano podobwody.  

Z dostępnych materiałów wynika, że twórcą i pierwszym komendantem Podobwodu Północnego Pińczów w Obwodzie Pińczów był ppor. Aleksander Issa „Lis”, który był jednocześnie komendantem Placówki Pińczów. Niestety nie wiemy, kiedy podobwód został utworzony.

     Od grudnia 1943 r. (niektóre źródła podają, że już jesienią 1943 r.) komendantem I Podobwodu zwanego Północnym został kpt. Józef Dmowski „Nemo”. Podobwód miał kryptonim „Pola”. Od tej chwili ppor. rez. Aleksander Issa pełnił funkcję zastępcy Komendanta Podobwodu.

     Co ciekawe „Nemo” i „Lis” wizytują Placówkę Chotel i odwiedzają Jurków, a przez pewien czas dwór w Jurkowie jest chwilowym miejscem postoju Komendanta Obwodu Pióczów, którym był w tym czasie  kpt. sł.st. Roman Zawarczyński "Sewer", "Snop".

Placówka Chotel – plutony

Z przedstawionego materiału wyraźnie wynika, że na przełomie 1942/43 struktury konspiracyjne placówki poza samą gminą Chotel obejmowały także sąsiednie gminy Czarkowy i Złota. Był to okres największego rozrostu organizacji i zanim nastąpiły kolejne zmiany przedstawiamy struktury organizacji.

Pluton Piotra Walocha

Zaznaczone miejscowości spoza gminy Chotel działające w jej strukturach

Zapewne pierwszy pluton, którego zręby organizacyjne powstały wiosną 1940 roku. Obejmował głównie gminę Chotel, ale także Ostrów i Wawrowice z gminy Czarkowy i Stawiszyce z gminy Złota.

D-ca: plut. zaw. Piotr Walocha 

Z-ca: plut. rez. Wacław Kozera ps. „Jerzy”

Dowódcy drużyn:

Drużyna 1. plut. rez. Wacław Kozera ps. „Jerzy”,

Drużyna 2. kpr. rez. Władysław Sokołowski ps. „Wilga”,

Drużyna 3. plut. rez. Franciszek Berluk ps. „Baust” po jego śmierci w walce w Nowym Korczynie dowódcą drużyny został kpr. rez. Stanisław Majcher

Stan osobowy około 100 ludzi.

Pluton Antoniego Mietnikowskiego z Zięblic

Pluton wywodzący się z Polskiej Organizacji Zbrojnej scalonej latem 1942 roku z ZWZ. Pluton składał się z żołnierzy mieszkających w następujących miejscowościach z gminy Czarkowy: Zięblice, Dębiany, Sokolina, ale też Krzyż i Cieszkowy z gminy Czarnocin.

D-ca: ppor. rez. Antoni Mietnikowski ps. „Kurek” z Zięblic

Z-ca: ppor. rez. Władysław Grela.

Drużyna 1. kpr. rez. Stefan Michalec,

Drużyna 2. kpr. rez. Józef Mazur ps. „Zagłoba”,

Drużyna 3. plut. zaw. Jan Marciszewski,

Drużyna 4. plut. rez. Zygmunt Mogiła ps. „Kula”,

z-ca: kpr. rez. Bolesław Szczęsny.

Stan osobowy około 122 ludzi.

Oddział dywersyjny

Z końcem 1942 r. przy plutonie uformowany został oddział dywersyjny, którego „opiekunem” w imieniu dowódcy plutonu był ppor. rez. Zygmunt Mogiła „Kula”.

Skład oddziału przedstawiał się następująco:

Władysław Smaczyński „ „Podstawek” – dowódca były powstaniec śląski

-Józef Wolski „Gryf”,

-Marian Pikulski „Ursus”

-Stanisław Latos „Okno”,

-Piotr Ćwiertunia „Oko”

-Eliks Pikulski „Żbik”

-Stanisław Karmas „Ryś”

-Edward Kabat „Powój”

-Józef Mazur „Kruk”

Oddział (zapewne w 1943 r.) przeszedł szkolenie na kursie szkoły podoficerskiej zorganizowanym przy plutonie.

Pluton Aleksandra Króla z Pełczysk

Pluton wywodzący się POZ, składał się głównie z żołnierzy z okolic Pełczysk. Jego dowódcą był kpr. Aleksander Król „Trzon”. Pluton na mocy wcielenia POZ latem 1942 r. przydzielony został do Placówki Chotel. 

Pluton Stanisława Ćwika

Pluton składał się z żołnierzy z całego terenu placówki. Być może wywodził się z Batalionów Chłopskich, które w przypadku Placówki Chotel bardzo późno podporządkowały się AK. To tylko hipoteza, a o problemie BCh piszemy w dalszej części. niżej.

D-ca: plut. rez. Stanisław Ćwik ps. „Stalowy”. 

Z-ca: ppor. rez. Władysław Paździor.

Stan osobowy około 50 ludzi.

Latem 1944 r. Stanisław Ćwik ps. „Stalowy” przeszedł z częścią plutonu do „Dominiki” – Oddziały Dywersyjno-Sabotażowe Obwodu Pińczów. Kolejnym dowódcą plutonu został dotychczasowy zastępca, a jego miejsce zajął Franciszek Bielaś.

Z Okręgu Kielce do Krakowa i odwrotnie

Rok 1943 to dla Placówki Chotel, ale i okolicznych, czas zmian organizacyjnych. W przypadku części są one dla nas zrozumiałe, ale w przypadku innych nie. Brak jest odpowiednich dokumentów, ale postanowiliśmy przedstawić nasze ustalenia, aby opisywane przez nas w dalszej części działania były zrozumiałe. 

Praktycznie od początku okupacji niemieckiej struktury konspiracyjne podlegające Komendzie Obwodu Stopnica tworzone były na terenie gminy Czarkowy i Opatowiec, które formalnie wchodziły w skład Okręgu Kraków.

     Z drugiej strony, jak już opisaliśmy, Placówka Chotel swoimi wpływami obejmowała także części gmin: Czarkowy, Złota, a nawet Czarnocin.

     Zapewne na mocy ustaleń pomiędzy przedstawicielami odpowiednich struktur doszło do zmian i pewnego uporządkowania sytuacji. W marcu 1943 roku Okręg Kielce przekazał do Okręgu Kraków Placówki Opatów oraz Czarkowy.

     Jednocześnie z Obwodu Pińczów do Obwodu Stopnica została przekazana Placówka Chotel z siedzibą w Wiślicy. Według dostępnych materiałów miało to miejsce najpóźniej w październiku 1943 r.

     Zanim do tego doszło i funkcję objął nowy Komendant Placówki doszło do zmian w samej placówce, mianowicie plutony  działające na terenie sąsiednich gmin zostały przekazane do odpowiednich placówek.

     Nie znajdujemy uzasadnienia takiej zamiany placówek, ale właśnie może „handel zamienny” jest najprostszym określeniem zaistniałej sytuacji.

     Jak już wspomnieliśmy nie dysponujemy dokumentami potwierdzającymi bezpośrednio „zamianę”, ale ….

     Od jesieni 1943 „znormalizowano” nadawanie kryptonimów placówkom odbiorczym na które dokonywane były zrzuty lotnicze. W Okręgu Kielce obowiązywały nazwy rośliny, a tak się składa, że wszystkie zrzutowiska znajdujące się na terenie Placówki Chotel nosiły takie właśnie kryptonimy.

     W monografii „Jodła” wydarzenia jakie miały miejsce w Jurkowie na terenie Placówki Chotel zostały opisane jako rozgrywające się na terenie Okręgu Kielce.

     Zanim je przedstawimy zaznaczamy, że placówka wchodziła w skład okręgu kieleckiego do lata 1944 r., ale dotychczasowa działalność we wspólnych strukturach sprawiła, że w wielu akcjach na terenie Placówki Chotel brali udział żołnierze z sąsiednich placówek.

Tragedia Wiślicy – 12 czerwiec 1943 r.

Poniżej przedstawiamy zapis powojennego śledztwa w sprawie morderstwa w Wiślicy, które przeprowadziła Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich.

„…z 11 na 12 czerwca, tj. z piątku na sobotę przed Zielonymi Świętami 1943 roku miasteczka otoczyła „karna ekspedycja” i oddziały żandarmerii z Nowego Korczyna i wypędzili ludność Wiślicy i Gorysławic na rynek. Sprowadzili sekretarza gminy z księgą meldunkową i kazali odczytywać nazwiska. Wyczytanym kazali przechodzić na druga stronę rynku. Komendant posterunku żandarmerii w Nowym Korczynie, Schwabe, chodził i wybierał skinieniem ręki. Wybranych mężczyzn ustawiono pod kościołem. Na rynku pozostali dwa nie wyczytani, a więc nie zameldowani: Ludwik Skołyszewski i Szymon Gruca, mieszkańcy Skawiny, przybyli tu w interesach handlowych. Dołączyli do grupy pod kościołem, która łącznie liczyła 20 ludzi. Zabrali ich do restauracji Koziary przy zachodniej pierzei rynku. Pozostałych zwolniono… Domy były plądrowane, stwierdzono przypadki rabunku biżuterii…

W restauracji urządzono pijatykę. Wójt Wiślicy, Białkiewicz, fundował większą ilość wódki i gdy żandarmi się upili, większość zatrzymanych zbiegła oknem i tylnymi drzwiami. Pozostali obaj handlarze ze Skawiny i trzej chłopcy z Wiślicy …. W międzyczasie motocyklem nadjechało dwóch gestapowców z Buska w mundurach SS. Jednym z nich miał być „Hans”. Po ich przybyciu, gdy żandarmi zorientowali się, że większość zatrzymanych zbiegła, pozostałych pięciu wyprowadzili kolejno, na schodki restauracji, kazali im biec i zabijali ich strzałami z tyłu.

W ten sposób zginęli:

Tomasz Marian Borowski s. Józefa, lat 22 z Wiślicy,

Adolf Kamiński s. Franciszka, lat 20 z Gorysławic,

Szymon Gruca s. Jakuba, lat 47 ze Skawiny,

Ludwik Skołyszewski, s. Feliksa, lat 37 ze Skawiny,

Henryk Jan Honc, s. Antoniego, lat 22 z Wiślicy

Tragedia Jurkowa - 1 luty 1944 r.

Jak już wspominaliśmy dwór w Jurkowie koło Wiślicy był swoistym centrum konspiracji. Mieszkał tu przez pewien czas Komendant Obwodu Pińczów. Na terenie pałacu znajdował się magazyn broni, a mieszkańcy związani byli z konspiracją, a sam pałac był miejscem schronienia wielu konspiratorów. 

Pałac i jego właściciele

Naszą historię zaczynamy od właścieli pałacu, który odgrywa w naszej opowieści najważniejszą rolę:

W roku 1899 r. małżeństwo Maria z Dembińskich hrabina Jastrzębska (1830? – 1915) i Stanisław Jastrzębski (1830?-1902) opuściło Jurków. Przenieśli się do Galicji, na zamek do Dębna koło Brzeska i zarządzało majątkiem zmarłego bezdzietnie brata Stanisława – Edmunda Jastrzębskiego, który to swój majątek („klucz dębiński”) zapisał ich najstarszemu synowi Janowi.

     Kolejnym właścicielem Jurkowa był Jan Jastrzębski (1865-20 V 1939 -w Krakowie) do którego należały także majątki Pełczyska w powiecie pińczowskim oraz wspomniane Dębno w Małopolsce.

     Po jego śmierci dwór przeszedł na własność jego siostry Amelii, która już wcześniej tu mieszkała. Amelia była żoną Mieczysława hrabiego Ponińskiego (ślub 16.07.1894 r.). Hrabia był attaché wojskowym Rzeczypospolitej w Rzymie w latach 1920–1921 (odszedł ze służby okryty niesławą). W Jurkowie spędził ostatnie lata życia i stąd Niemcy zabrali go w 1942 roku do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie wkrótce zmarł. Miał wtedy 73 lata.

Jurkow, dwór należący do Poninskich, widok od Nidy. Źródło: Zakład Narodowy im Ossolinskich we Wroclawiu

Konspiracyjne centrum

Na początku okupacji majątek przejęli Niemcy. Ustanowili własnego administratora, którym został wysiedlony z wielkopolski Jan Oziębłowski. Pomagał mu dotychczasowy zarządca Michał Skadłubowicz, który miał prawo mieszkania w pałacu.

     Nie wiemy jaki był początek konspiracji w Jurkowie, ale dwór musiał się cieszyć zaufaniem skoro czasowo przebywał tu i mieszkał Komendant Obwodu Pińczów, którym był w tym czasie  kpt. sł.st. Roman Zawarczyński "Sewer", "Snop".

Zapewne mieszkańcy dworu związani byli dość mocno z konspiracją. Potwierdza to kilka faktów:

-ustanowiony przez Niemców administrator, Jan Oziębłowski, był członkiem ZWZ/AK na Placówce Chotel pełnił funkcję pełniącego obowiązki oficera gospodarczego (p.o. stąd, że nie posiadał oficerskiego stopnia). W dostępnych opracowaniach wymieniony jest już w roku 1941 r. jako pełniący funkcję w strukturach ZWZ,

-w dworze funkcjonował punkt nasłuchu radiowego, który zgodnie z materiałami był częścią struktur Placówki Chotel, a kierował nim NN „Jaskółka” (także wysiedleniec z wielkopolski, który w późniejszym czasie także pod koniec okupacji pełnił funkcję oficera gospodarczego placówki),

Zbigniew Proskurnicki z Sylweriuszem Jaworskim. Zdjęcie z czasów koneckich

-w jednym z zabudowań dworskich (w piwnicy) znajdował się magazyn broni. Jego organizacja z całą pewnością była możliwa za zgodą Jana Oziębłowskiego i Michał Skadłubowicza, który także należał do ZWZ/AK.

-prawdopodobnie wiosną 1943 roku – ma to związek z podporządkowaniem Placówki Chotel Komendzie Obwodu Stopnica (kwestia opisana wyżej) w okolicy pojawia się Zbigniew Proskurnicki „Ketling”.

Zamieszkał w Koniecmostach k. Wiślicy u krewnych Mariana Lewińskiego, który pod pseudonimem „Stanisław”, był w tym czasie szefem wywiadu w Obwodzie Stopnica. Proskurnicki posługiwał się w tym czasie kenkartą na nazwisko Kowalik. „Ketling” pełnił dwie funkcje:

1.działał w strukturach Kierownictwa Dywersji – na Placówce Chotel utworzył patrol dywersyjny z którym prowadził działania (zrywanie drutów telefonicznych czy rozbicie młockarni w Złotej). Wiele wskazuje, że jego oparciem był dwór w Jurkowie, a w grupie działał plut. pchor. Adam Bielewicz „Sławek” zatrudniony jako pomocnik administratora majątku oraz dzieci Michała Skadłubowicza.

2.w pierwszej połowie 1943 roku Proskurnicki piastował jeszcze jedną funkcję. Został mianowany kierownikiem Referatu Przerzutów Powietrznych Obwodu Stopnica. Jego pobyt na terenie Placówki Chotel zaowocował zlokalizowaniem tu co najmniej trzech zrzutowisk (opisujemy je w dalszej części opracowania).

Aresztowania

1 lutego 1944 r. około godziny 1.30 miejscowość został zajęta przez oddział 32 niemieckich żandarmów z Nowego Korczyna, którymi dowodził Emil Fischer. Towarzyszyło im sześciu policjantów granatowych z posterunku w Wiślicy, którymi dowodził komendant tamtejszego posterunku Stanisław Kaczmarek.

     Jedna grupa żandarmów przeprowadziła aresztowania zgodnie z posiadaną listą. Aresztowano Władysława Zimosza, a w jego domu przeprowadzono rewizję, w międzyczasie bijąc Zimosza. Przed godziną 2 do domu Zimosza przyprowadzono jego siostrzeńca, około 20 letniego Stanisława Szczepanika, który mieszkał w odległości 100 metrów od niego.

     Niemcy aresztowali również ojczyma Stanisława, Błażeja Szczepanika. Wszyscy trzej byli podejrzani o prowadzenie działalności konspiracyjnej. Józef Okaza, który również znajdował się na liście zdołał uniknąć aresztowania, wobec czego aresztowano jego żonę, Annę.

Wszyscy zostali skrępowani i przewieziono ich wozem w okolice majątku dworskiego.

Sytuacja w dworze

Podczas gdy trwały aresztowania pozostałe siły pacyfikacyjne otoczyły budynek dworu.

Tego dnia w budynku przebywali:

-rodzina Skadłubowiczów. Oprócz Michała składała się: z jego żony Wiktorii, mającej około 60 lat, z trójki dzieci: Józefa mającego około 23 lat, 20 letniego Witolda, 18 letniej Zosi oraz matki żony Skadłubowicza, około 80 letniej Marii Wcisło.

-plut. pchor. Zbigniew Proskurnicki ps. „Ketling”,

-plut pchor. Adam Bielewicz ps. „Sławek”, będący sympatią córki Skadłubowicza, Zosi,

-zarządca majątku Jan Oziębłowski

     Siły niemieckie miały do dyspozycji dwa ciężkie karabiny maszynowe, kilka ręcznych karabinów maszynowych, automaty oraz zwykłe karabiny. Jeżeli stan uzbrojenia jest prawdą, to zapewne Niemcy spodziewali się silnej obrony mieszkańców dworu.

     Po zajęciu stanowisk Niemcy ostrzelali pałac, a następnie wezwali przebywających tam do poddania. Młodzi konspiratorzy odmówili poddania się, ale ich sytuacja nie była najlepsza bowiem  dysponowali jedynie bronią krótką. Karabin maszynowy oraz granaty przechowywali w skrytce w piwnicy oddalonej około 80 metrów od pałacu, od której byli odcięci.

Oblężenie

Konspiratorzy nie zdawali sobie sprawy, że już w czasie oblężenia magazyn broni został przez Niemców opróżniony, a jego zawartość przeniesiona na wozy. Do tej sprawy jeszcze powrócimy.

     Około godziny 4. 30 rano Niemcy nakazali podjęcie kolejnej próby „negocjacji”. Nakazali komendantowi policji granatowej (Stanisław Kaczmarek) wysłanie ludzi do budynku w celu wyprowadzenia broniących się. W grupie posłańców byli: Franciszek Cienki, Jan Sekuła oraz Stefan Kmiecik.

Jak relacjonował Franciszek Cienki:

     „(…) Kiedy weszliśmy do pokoju … opisaliśmy ogólną sytuację, ilu żandarmów otacza dwór, że znikąd nie mogą liczyć na pomoc itd. Odmówili wyjścia, powiedzieli, że będą bronić się do końca. Kazali nam uciekać. Mówili, że będą przy tym pozorować, że strzelają do nas. Uciekliśmy stąd.”

     Po dalszym, bezskutecznym ostrzeliwaniu Niemcy postanowili podpalić budynek, którego parter był murowany zaś piętro było drewniane. Nakazano pracownikom majątku wyłożenie ścian budynku oraz klatki schodowej słomą, którą następnie podpalono. Jednocześnie wezwano straż pożarną. Warto dodać, że Jan Oziębłowski, zarządca majątku, oficjalnie nie zgadzał się z pomysłem spalenia pałacu, argumentując, że pozostaje on pod zwierzchnictwem niemieckim.

Tragiczny finał

Gdy dwór stanął w ogniu, z budynku rozległ się śpiew „Jeszcze Polska nie zginęła”, a następnie „Rota”. Nie dysponując już amunicją, a również nie chcąc dostać się w ręce wroga młodzi konspiratorzy podjęli decyzję o śmierci. Rodzeństwo Skadłubowiczów oraz Proskurnickiego zastrzelił Bilewicz. Gdy Niemcy wysłali do budynku strażaka Piotrowskiego (dostał się do okna po drabinie) zobaczył on chodzącego po pokoju Bilewicza. Namawiał go, by udawał, że jest strażakiem i w ten sposób opuścił budynek. Bielewicz jednak odmówił, strzelając sobie w głowę.

     Następnie strażacy ugasili płonący budynek, a Niemcy nakazali służbie wejść do pałacu dworskiego i zrzucić na dół zastrzelonych.

     Jak już pisaliśmy zawartość konspiracyjnego magazynu broni była już w tym czasie na wozie, a żandarmi pilnujący więźniów zajęci byli oglądaniem przedwojennego polskiego rkm. Stanisław Szczepanika uwolnił się z więzów i wyswobodził pozostałych. Uciekł on sam, Władysław Zimosz oraz Anna Okaza. Na wozie pozostał jedynie Błażej Szczepanik, który gdy żandarmi zorientowali się w sytuacji został zastrzelony.

     Powróćmy do losu pozostałych mieszkańców dworu. Zapewne ze względu na spalenie klatki schodowej do okna pokoju, w którym przybywali rodzice Skadłubowiczów oraz Maria Wcisło (teściowa Skadłubowicza), przystawiono drabinę strażacką, przez którą ich sprowadzono .

     Żonę Skadłubowicza oraz jej matkę Niemcy zabili siekierą.  Michałowi Skadłubowiczowi nakazali rozebrać się. Ten odmówił, twierdząc, że jest żołnierzem Legionów Polskich i takie zachowanie urąga jego honorowi. Fischer dotkliwie go pobił trzcinową lagą, miażdżąc mu nos oraz wybijając zęby. Na koniec zastrzelił go strzałem w głowę.

Ostatecznie fatalnego dnia zginęło dziewięć osób:

-Michał Skadłubowiczów, lat 59

-Wiktoria Skadłubowicz, lat ok. 60

-Maria Wcisło, lat ok. 80

-Zofia Skadłubowicz, lat 18

-Witold Skadłubowicz, lat 20

-Józef Skadłubowicz, lat ok. 23,

-plut. pchor. Zbigniew Proskurnicki ps. „Ketling”, lat 25,

-plut pchor. Adam Bielewicz ps. „Sławek”, lat 25,

- Błażej Szczepanik,

Ciała pogrzebano pod oknami dworskiej oficyny gdzie przeleżały 13 lat. Ekshumację przeprowadzono w 1957 r. i przeniesiono ich do wspólnej mogiły na cmentarzu w Jurkowie.

Oprawcy

Już po zakończeniu pacyfikacji żandarmii zrabowali majątek Sadłubowiczów i pojechali do Wiślicy do restauracji. Jak wspominał syn właściciela: „Radtke i Gawęda mieli ręce i mundury pokrwawione, prosili, aby podać im wodę do mycia. Obaj się chwalili, że tych starych Skadłubowiczów to nie strzelali, ale zarąbali siekierami. Istotnie wyglądali tak jakby wyszli z rzeźni”.

Dlaczego doszło do tragedii? Kto zdradził?

Na przestrzeni lat dookoła tragedii narosło wiele legend i niedomówień, a tymczasem prawda jest bardzo prosta, a zarazem tragiczna. Ale po kolei.

     Leopold Wojnakowski w swojej książce „Z dala od Wykusu” podaje " … Jakoś w tym czasie przybył do Jurkowa cichociemny delegat londyński celem dokonania uzgodnień w kwestii zorganizowania zrzutowiska …”

     To pierwsza półprawda zamazująca obraz sytuacji. Nie było żadnego cichociemnego, a owym „delegatem londyńskim” był Proskurnicki „Ketling”, który pełnił w tym czasie funkcję kierownika Referatu Przerzutów Powietrznych w Obwodzie Stopnica.

     W niektórych publikacjach błędnie podawane są nazwiska osób przebywających w dworze, ale możemy to położyć na karb nieznajomości bądź pamięci.

Kobieta

Najczęściej powtarzanym powodem „pacyfikacji” jest kobieta. Mieszkańcy powtarzali między sobą, że jeden z młodych Skadłubowiczów zalecał się do żony komendanta posterunku policji granatowej i ten w ramach zemsty doniósł o ich działalności Niemcom.

Donos

Żołnierz AK Piotr Pałys „Kruk” - jeden z wykonawców wyroku

W tej historii prawdziwy jest …. donos. Oto bowiem donosy o konspiracyjnej działalności mieszkańców Jurkowa i tajemnicach tamtejszego dworu trafiły do komendanta policji granatowej w Wiślicy. Stanisławowi Kaczmarkowi złożyła je rodzina zabitego wiosną 1943 r. członka PPR-u. Niestety Kaczmarczyk wiadomość tę przekazał Niemcom.

Ostrzeżenie

Jeden z policjantów granatowych z Wiślicy – Zenon Najman ostrzegł dowództwo Obwodu Stopnica o ryzyku aresztowań. 31 stycznia 1944 r. do Jurkowa przybył Władysław Szarek, który przekazał plut. pchor. Zbigniewowi Proskurnickiemu „Ketlingowi” oraz plut. pchor. Adamowi Bielewiczowi „Sławkowi” rozkaz natychmiastowej zmiany kwatery. Ci zdecydowali się jednak zostać w Jurkowie do następnego dnia.

Wyrok Wojskowego Sądu Specjalnego

Wyrokiem Wojskowego Sądu Specjalnego Kaczmarka skazano na karę śmierci. Wykonano go w lutym 1944 r. Egzekutorami byli żołnierze AK: Mieczysław Gałat „Czarny”, Piotr Pałys „Kruk” oraz Michał Lasak „Kaczmarek”: „Był lutowy dzień targowy 1944 roku w Wiślicy. Komendant granatowych, Stanisław Kaczmarek, poszedł oglądać konie, bo to była jego słabość. Asystował mu niejaki Lis – znawca koni. Kiedy wracali z targowicy, podeszło dwóch. Odczytali Kaczmarkowi wyrok, strzelili mu w łeb i ulotnili się” . 

     Dodajmy jeszcze, że rozeszła się plotka jakoby Niemcy mają przyprowadzić publiczne egzekucje. Wiele osób opuściło miejsca zamieszkania. Ostatecznie jednak represji nie było bowiem Helena Zwolska obok domu której wykonano wyrok zeznał, że dokonali tego dwaj żydzi: Mojsze i Szulim.

Kłopoty z Batalionami Chłopskimi

W wielu miejscach naszej strony opisaliśmy już działania Stronnictwa Ludowego i z całą pewnością mówimy: wszędzie gdzie byli mocni chodziło im tylko o stanowiska. Zasady działania były podobne, a narracja taka sama. Kiedy przyglądamy się szczegółom okazuje się jednak, że ludowcy w wielu miejscach posługują się kradzieżą, a ponad przysięgę wojsku mają podległość partyjną. 

Dla wyjaśnienia podajemy, że traktujemy Bataliony Chłopskie jako bojówkę partyjną. Nie podległa ona rozkazom Naczelnego Wodza, ale wykonywała polecenia działaczy partyjnych. Jednocześnie zaznaczamy, że do większości osób związanych z tym ruchem odnosimy się z szacunkiem bowiem ich celem była Niepodległość. Wyjątkiem są lewicujące grupy ludowców pokroju Józefa Maślanki, które praktycznie stały się oddziałami komunistycznej agentury, która działała pod nazwą PPR/AL.

     W Inspektoracie Miechów AK do scalenia BCh doszło już od połowy 1943 roku i Inspektor Miechowski AK bardzo pozytywnie wypowiadał się o współpracy z organizacją, która przekazała do AK największą liczbę ludzi.

     Pamiętajmy jednak, że dotyczy to Obwodu Pińczów, a Placówka Chotel w tym czasie należała już do Obwodu Stopnica. Tu rozmowy z ludowcami były bardzo trudne. Domagali się stanowisk oraz broni ze zrzutów. W tym ostatnim przypadku stanowisko dowództwa AK było jasne: scalonych oddziałów BCh nie należy pomijać w podziale zrzutów. Słowem kluczowym jest słowo: scalonych. Nie miejsce tu na rozpisywanie się o negocjacjach, ale w Obwodzie Stopnica umowa została podpisana dopiero pod koniec lipca 1944 r.

     Osobnym problemem Obwodu Stopnica były kradzieże broni zrzutowej czego dopuszczali się ludowcy, co nie budziło zaufania i dobrego klimatu do rozmów.

     Do przypadków takich doszło także w Placówce Chotel. W maju 1944 r. w Gorysłowicach k/Wiślicy członkowie BCh zabrali część broni zrzutowej z magazynu AK. BCh uczestniczyły w odbiorze tego zrzutu, jednak AK odmówiła przekazania ludowcom części broni zgodnie z poleceniem, że dotyczy to tylko scalonych oddziałów. 

     Sytuacja w tej części Obwodu Stopnica była tak trudna, że poproszono nawet sąsiedni Obwód Pińczów o przyjęcie jednego ze zrzutów na swoim terenie i przekazanie sprzętu w tajemnicy na teren Obwodu Stopnica (tyn zrzut lotniczy opisujemy w rodziale niżej).

     Wynikało to z faktu, że na terenie lokalnych struktur bardzo często dochodziło do współpracy. Ale …. W przypadku przyjmowania zrzutów lotniczych biorące w operacji oddziały i ludzie składali specjalną przysięgę dochowania tajemnicy. Niestety dla części ludzi z BCh ważniejsza była partyjna podległość.

     Prawdopodobnie na terenie Placówki Chotel sytuacja zmieniła się latem 1944. Z jednej strony likwidacja Podobwodu Nowy Korczyn AK sprawiło, że placówka powróciła do struktur Obwodu Pińczów. Z drugiej strony wszędzie obowiązywały już decyzje o scaleniu. Z dostępnych materiałów wynika, że na terenie Placówki Chotel BCh przekazała do AK w sumie trzy plutony liczące 174 osoby.

Zrzuty lotnicze

Na terenie Placówki Chotel zlokalizowano co najmniej trzy zrzutowiska. Wynikało to zapewne z faktu, że w 1943 roku na terenie placówki kwaterował plut. pchor. Zbigniew Proskurnicki ps. „Ketling”, który był kierownikiem Referatu Przerzutów Powietrznych Obwodu Stopnica. W tej części przedstawiamy zrzuty które zostały przeprowadzone na terenie placówki.

Poniżej przedstawiamy dane dotyczące zrzutów lotniczych, które zostały przeprowadzone na terenie Placówki Chotel oraz zrzut, który został przeprowadzony na terenie Placówki Opatowiec z Obwodu Pińczów.

     W Okręgu Kielce od 1943 roku zrzutowiska otrzymały kryptonimy od nazw roślin. Daty operacji przerzutów oraz kryptonimy zrzutowisk są przez nas podawane na podstawie materiałów z Anglii bowiem krajowe opracowania w dużej części nie podają precyzyjnych danych. Zaznaczamy jednocześnie, że ta część materiału będzie jeszcze uzupełniana.

Nieudane operacje zrzutowe

8/9 kwiecień 1944 r.

Zrzutowisko „Śliwa” jest zapasowym koszem na który nadlatuje samolot, który nie może wykonać zrzutu na placówkę koło Jasła (sygnał zagrożenia terenu). Zgodnie z relacją pilotów placówka nie odpowiedziała odpowiednim znakiem więc samolot wrócił do włoskiej bazy. Prawdopodobnie w punkcie nasłuchu radiowego nie prowadzono nasłuchu. Dlaczego? Nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na to pytanie.

9/10 kwiecień 1944 r.

Zrzutowisko „Śliwa” ponownie wyznaczone było jako zrzutowisko zapasowe. Także tym razem samolot dotarł nad zrzutowisko, ale nikt nie odpowiedział na znak świetlny. Co ciekawe na pokładzie samolotu znajdowała się ekipa cichociemnych pod dowództwem Leona Bazały ps. „Strwiąż”, „Polana”, którzy w ramach operacji Weller 3 mieli być przerzuceni do kraju.

Sprawa nieodebrania dwóch zrzutów została przekazana do wyjaśnienia. Ustalono, że obsługa placówki czekała na wyznaczonym miejscu, ale samolot nie nadleciał nad zrzutowisko. Zaobserwowano natomiast światła samolotu ok. 15 kilometrów dalej, za Nidą.

14/15 kwiecień 1944 r.

Na placówkę „Sosna” skierowany został kolejny samolot (szczegóły niżej) do zrzutu nie doszło. W meldunku pilot opisuje, że placówka nie odpowiedziała żadnym sygnałem. Nie potrafimy tego wyjaśnić bowiem na drugi dzień wszystko przebierało bez zarzutu. Może jednak australijski pilot nie nadleciał nad placówkę odbiorczą.

15/16 kwiecień 1944 r. - placówka odbiorcza "Sosna 218"

Był to pierwszy zrzut lotniczy na terenie całego obwodu przeprowadzony w ramach sezonu operacyjnego RIPOSTA. Z lotniska Campo Casale, k. Brindisi (Włochy) wystartował Halifax JP-180 „V” / PL należący do 1586 Eskadry PAF.

     Operacja została przeprowadzona na placówkę odbiorczą o kryptonimie Sosna 218, która była zlokalizowana koło wsi Wiśniówki (Placówka Chotel). Zrzucono: 9 zasobników, 12 paczek (uwaga 4 paczki odnaleziono w późniejszym czasie - wyjaśnienie niżej).

Uwaga: noc wcześniej na tą właśnie placówkę odbiorczą skierowany został z tego samego lotniska samolot Halifax HR-671 "R" / AUS należący do 148 Dywizjonu RAF. Do zrzutu nie doszło.

Lokalizacja zrzutowiska

Przyjęcie zrzutu

Placówka zrzutowa znajdowała się na terenie Placówki Chotel wchodzącej w skład Podobwodu Nowy Korczyn stąd prawdopodobnie to komendant podobwodu Jan Okoński „Solny” odpowiadał za jego organizację. Wiele wskazuje, że to właśnie żołnierze miejscowych placówek wystawili ubezpieczenia podczas operacji zrzutowej.

     W zrzucie brali także udział żołnierze z Podobwodu Busko pod dowództwem ppor. Zbigniewa Karasia „Krąż”. Prawdopodobnie byli to elewi prowadzonej wtedy Konspiracyjnej Szkoły Podchorążych.

     Nadlatujący samolot zrzucił 9 zasobników i 12 paczek, ale …. Zbieranie zasobników było trudne bowiem część z nich zawisło na drzewach zaistniał też problem z odnalezieniem kilku paczek. Prawdopodobnie pierwsze z zasobników były natychmiast transportowane do tymczasowych magazynów w Gluzach i Hołudzy. Zbieranie w grząskim gruncie pozostałych zasobników trwało do świtu i uznano, że jego transport jest niebezpieczny. Na rozkaz Jana Okońskiego „Solnego” ta część zrzutu została na dzień ukryta w zaroślach nad brzegiem Nidy i dopiero później transportowano je śladem wcześniejszego transportu. Transporty złożone w Gluzach i Hołudzy zostały w kolejnych dniach przetransportowane do tajnego magazynu w Łagiewnikach. Transport przeprowadzili zapewne żołnierze z patroli Kedyw dowodzonych przez Feliksa Rajcę „Kafel”.

     Z depeszy potwierdzającej odbiór zrzutu wynika, że przyjęto 9 zasobników i 8 paczek. Co z pozostałymi? Do ich odnalezienia pozostawiono oddział złożony z miejscowych żołnierzy, którzy w ciągu kilku dni odnaleźli zgubę. Część paczek było porozbijanych i pewna partia amunicji nie nadawała się do użytku. Tak więc pierwsze raporty nie uwzględniały czterech poszukiwanych paczek, ale już ostateczny raport z 29 maja 1944 r. zawierał tę informację.

Zatarg z ludowcami

     Niestety podczas zrzutu doszło także do dużych problemów. Jak podaje w swoim opracowaniu Henryk Myśliński już podczas transportu materiałów, podczas przejazdu przez wioskę Chotel Czerwony kolumna wozów została zatrzymana przez bojówkę BCh, która chciała zawłaszczyć zrzut. Podczas „rozmów” jeden z bojówkarzy BCh strzelił nawet do por. Kazimierza Kubickiego „Lew”(adiutant komendanta obwodu, który pełnił być może funkcję obserwatora z ramienia komendy). Na szczęście strzał był niecelny. Aby nie zadrażniać sytuacji podjął on prawdopodobnie decyzję o przekazaniu napastnikom: dwóch rewolwerów zaopatrzonych w 400 sztuk amunicji i dwóch granatów. To jedyny brakujący materiał (nie licząc uszkodzonej amunicji), który jest opisany w zbiorczym protokole przyjęcia zrzutu sygnowanym L.448/2954/Mar,

Ocena operacji 

     Prawidłowość przeprowadzenia operacji przyjęcia zrzutu została oceniana przez przełożonych. Niestety zrzut na placówkę „Sosna” pełen był błędów: przekazanie broni obcym (opisane powyżej), udział w zrzucie osób spoza organizacji, które nie złożyły specjalnej przysięgi (zrobiono to dopiero 3 dni po zrzucie), zejście ubezpieczenia jeszcze podczas trwania operacji. To najważniejsze, które zostały opisane i na przyszłość nakazano je poprawić.

16/17 kwiecień 1944 r. - placówka odbiorcza „Sasanka 310”

Zrzut lotniczy przeprowadzony został w ramach sezonu operacyjnego RIPOSTA. Z lotniska Campo Casale, k. Brindisi (Włochy) wystartował Halifax BB-441 „Q” / GB należący do 148 Dywizjon RAF. Operacja została przeprowadzona na placówkę odbiorczą o kryptonimie Sasanka 310, która była zlokalizowana koło wsi Szczytniki (Placówka Chotel).

Niejasności

W oficjalnych dokumentach panuje rozgardiasz i prawdopodobnie doszło do pomylenia depeszy lub błędu podczas rozszyfrowywania. Z dokumentów wynika, że zrzut został dokonany na placówkę zrzutową Pietruszka koło Połańca. Tam zrzut faktycznie był, ale wykonał go inny samolot. Ostatecznym potwierdzeniem zrzutu w koło Wiślicy jest dokument z dnia 29.05.1944 r. Jest to protokół z komisyjnego odbioru zrzutu (dotyczy zrzutów na placówkę „Sosna” i „Sasanka”).

Placówka odbiorcza „Sasanka”

Przyjęcie zrzutu

Niestety w opisach akcji jest jeszcze większy nieład bowiem wynika z nich, że rzut wykonały tej nocy dwa samoloty, ale tu raczej zadziałała pamięć ludzka. Drugi zrzut w tym miejscu był o wiele później. Trudno nam z całą pewnością stwierdzić, kto zajmował się przyjęciem zrzutu. Jak pamiętamy noc wcześniej żołnierze Podobwodu Nowy Korczyn przyjmowali zrzut na placówce „Sosna” i byli zajęci transportem broni do magazynów. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że zrzut przyjmował zespół żołnierzy pod dowództwem Michała Laska „Kaczmerek”, który dowodził oddziałem dywersyjnym podobwdu. Podczas operacji przyjęto: 9 zasobników, 12 paczek.

Ocena

We wspomnianej już ocenie przeprowadzenia przyjęcia zrzutu zarzut ściągnięcia ubezpieczeń aby wzmocnić grupę osób zbierających zasobniki dotyczy prawdopodobnie tego zrzutu i razem z innymi uchybieniami był powodem krytycznej oceny operacji.

10/11 maj 1944 r. - placówka odbiorcza "Śliwa 106"

Zrzut lotniczy na terenie Obwodu przeprowadzony w ramach sezonu operacyjnego RIPOSTA. Z lotniska Grottaglie, k. Taranto (Włochy) wystartował Halifax JD-172 "V" / GB wystawiony przez 148 Dywizjon RAF.

     Operacja została przeprowadzona na placówkę odbiorczą o kryptonimie Śliwa 106, która była zlokalizowana koło wsi Szczytniki koło Wiślicy. Co ciekawe w administracyjnym podziale II RP miejscowość należała do Gminy Czarkowy, ale jako jedyna znajdowała się „z drugiej strony Nidy” stąd zapewne funkcjonowała w ramach tamtejszej Placówki Chotel.

     Uwaga: Niedaleko od tego miejsca został przyjęty zrzut na placówce „Sasanka” miało to miejsce miesiąc. Część materiałów lokalizuje zrzutowisko o tym kryptonimie „Śliwa” koło wsi Rudki Małe, Drugnia, Gorzaniew, 7 km na południowy wschód od Chmielnika co jest błędem bowiem tamto zrzutowisko miało kryptonim Mirt-1 130, a zrzut przeprowadzono faktycznie tej samej nocy.

Placówka odbiorcza "Śliwa 106"

Odbiór zrzutu

Istnieją rozbieżności co do odbierających zrzut. Podajemy najbardziej prawdopodobną obsadę zadań:

-ppor. Zbigniew Karaś „Krąż” – kierował odbiorem zrzutu lotniczego jako przedstawiciel komendy obwodu (był Komendantem Podobwodu Busko),

-Michał Lasak „Kaczmarek” – dowodzi grupą obsługująca znaki świetlne, a później zbierającą zasobniki i paczki,

-por. Jan Okoński „Solny” – Komendant Podobwodu Nowy Korczyn dowodzi grupami wystawionymi przez miejscowe struktury do ubezpieczenia z kierunku: Wiślica i Nowy Korczyn

-ppor. Feliks Rajca „Kafel” – szef Kedyw Obwodu wystawia placówkę ubezpieczeniową na kierunku Busko-Zdrój,

-sierż. pchor.. Jerzy Rostafiński „Jur” - odpowiedzialny za transport

Podczas zrzutu obecny był także sierż. pchor.. Czesław Stradowski „Koral” – referent zrzutów lotniczych w Podobwodzie Stopnica, który odebrał aparat Eureka i aparat S-Fon (aparaty radiolokacyjne umożliwiające naprowadzanie samolotu na kosz zrzutowy).

Materiał

Podczas operacji przyjęto: 12 zasobników, 12 paczek. Zgodność zawartości potwierdza zachowany protokół. Dziwi tylko jedna sprawa. W przypadku paczek zawierającej rewolwery zapisano: „paczki całkowicie rozbite, zawartość jednej paczki całkowicie zniszczona, a w paczce drugiej jest 6 pist., 800 szt amunicji i 9 granatów”. Paczki były tego samego typu więc…. Możliwe że amunicja zamokła (teren był w niektórych miejscach podmokły), ale broń uległa całkowitemu zniszczeniu …. Bardziej prawdopodobne, że została ona wydana uczestnikom np. ubezpieczenia i już nie wróciła po zakończeniu akcji.

Transport

Materiał zrzutowy został od razu tej samej nocy wywieziony z okolicy i prawdopodobnie w osłonie grupy żołnierzy Kedyw przetransportowany do konspiracyjnych schronów w Łagiewnikach.

Uwaga: część materiałów lokalizuje zrzutowisko o tym kryptonimie koło wsi Rudki Małe, Drugnia, Gorzaniew, 7 km na południowy wschód od Chmielnika co jest błędem bowiem tamto zrzutowisko miało kryptonim Mirt-2 i tamten zrzut wykonany został w nocy z 4 na 5 sierpnia 1944 r., a odebrał go Obwód Kielce przy udziale miejscowych struktur.

21/22 maj 1944 r. – placówka odbiorcza Kogut

Zrzut lotniczy przeznaczony dla Obwodu Stopnica wykonany na terenie Obwodu Pińczów. O powodach takiego działania pisaliśmy już w rozdziale o BCh.

     Operacja przeprowadzona w ramach sezonu operacyjnego RIPOSTA. Z lotniska Campo Casale, k. Brindisi (Włochy) wystartowały dwa samoloty: Halifax JP-281 "L" / PL należący do 1586 Eskadry PAF oraz Halifax HR-671 "R" / GB należący do 148 Dywizjon RAF.

     Do przeprowadzenia akcji wyznaczono oddział dywersyjny Podobwodu Koszyce ze składu Obwodu Pińczów: Oddział Dywersyjno-Partyzancki „Dominika Kasia” (konspiracyjna nazwa podobwodu i oddziału Kedyw), którego dowódcą był plut./sierż. zaw. Stanisław Kopeć ps. „Oszczep”. Z racji, że zrzut miał się odbyć na terenie Placówki Opatowiec oddział ściśle współpracował z Placówką Opatowiec. Co ciekawe placówka ta do marca 1943 roku wchodziła w skład Obwodu Stopnica. Dowódcą placówki był st. sierż. zaw. Stanisław Kozioł ps. „Brzoza”.

     Placówka zrzutowa położona była pomiędzy wsią Chwalibogowice a widłami dróg z Opatowca do Nowego Korczyna i do Wiślicy. Ze względu na siły jakimi dysponowano podjęto decyzję o następującym podziale działań ubezpieczających. Żołnierze z Placówki Opatowiec zabezpieczali drogę od strony Koszyc, natomiast oddział „Oszczepa” zamknął drogi na kierunku Wiślica i Nowy Korczyn.

     Wyznaczono także drużynę obsługującą bezpośrednio zrzutowisko, a transport furmankami miał zapewnić majątek Kobiela. Nasłuch transmisji radiowej (odpowiednie piosenki były sygnałem wylotu samolotu) prowadzono w mieszkaniu Łukasika (kierownik szkoły w Chwalibogowicach).

     Nie wiemy kto reprezentował Obwód Stopnica. Udało nam się jedynie potwierdzić, że na miejscu zrzutu przebywał Michał Lasak „Kaczmarek” (dowódca oddziału dyspozycyjnego Podobwodu Nowy Korczyn).

     Podczas operacji przyjęto: 24 zasobniki i 24 paczki. Całość umieszczono w konspiracyjnym schronie u Sekuły w Chwalibogowicach. Stąd materiał wojenny został w kolejnych dniach przewieziony na teren Obwodu Stopnica.

28/29 maj 1944 r. – placówka odbiorcza Smrek

     Zrzut lotniczy na terenie obwodu przeprowadzony w ramach sezonu operacyjnego RIPOSTA. Z lotniska Campo Casale, k. Brindisi (Włochy) wystartował Halifax JP-283 "G" / PL wchodzący w skład 1586 Eskadra PAF.

     Operacja została przeprowadzona na placówkę odbiorczą o kryptonimie Smrek 401, która była zlokalizowana koło wsi Szczerbaków na wschód od Wiślicy. Podczas zrzutu przyjęto: 9 zasobników, 12 paczek.

Uwaga: w nocy z 21 na 22 maja 1944 na tę właśnie placówkę odbiorczą skierowany został z tego samego lotniska samolot Halifax JP-162 "N" / GB należący do 148 Dywizjonu RAF. Z nieznanych nam powodów samolot nie dotarł na miejsce.

Akcje bojowe

W tej części przedstawiamy akcje wykonane przez żołnierzy Placówki Chotel oraz przeprowadzone na jej terenie.

15 wrzesień 1943 r.

Akcja na magazyny zbożowe w Koniecmostach. Akcję opracował i dowodził nią Komendant Placówki Chotel. Zapewne żołnierze z placówki pełnili jedynie funkcje zabezpieczające aby nie ulec dekonspiracji. Główne działania przeprowadził oddział dywersyjny Podobwodu Koszyce ze składu Obwodu Pińczów, którego dowódcą był plut./sierż. zaw. Stanisław Kopeć ps. „Oszczep”.

Podczas akcji zebrano kwitariusze, wódkę i zboże. Wódkę sprzedano a pieniądze przekazano na placówkę.

Komenda Placówki oraz jej służby

Na przestrzeni lat zmieniali się ludzie zajmujący odpowiedzialne stanowiska, Nie wszystkie nazwiska zachowały się w pamięci, nie wszystkie daty są znane. Podajemy aktualny stan zebranych przez nas materiałów aby ocenić od zapomnienia naszych bohaterów.

Komendant Placówki

-ogn. pchor. rez. Władysław Wojas "Władczyń", "Jod”- od luty 1940 r. – do październik 1943 r.

-ppor. rez. Roman Moskwa "Wojniłowicz" – od październik 1943 r. – lipiec 1944 r.

-ogn. pchor. rez. Władysław Wojas "Władczyń", "Jod”- od sierpień 1944 r. – do styczeń 1943 r.

Zastępca Komendanta

-Wacław Kozera „Jerzy” - od wiosna 1940 r. - do czerwiec 1941 r.  

-kpr. pchor. Piotr Walocha - od czerwiec 1941 r. do lato 1943 r.,

-ppor. rez. Antoni Mietnikowski "Kurek" – od lato 1943 – do październik 1943 r.

-ogn. pchor. rez. Władysław Wojas "Władczyń", "Jod" - od październik 1943 r. do – sierpień 1944 r.

Oficer gospodarczy

Niestety nie jesteśmy w stanie podać dat zmian.

-p.o. strz./st. strz. Jan Oziębłowski - w dokumentach podawany już w roku 1941,

-p.o. strz./st. strz. Stefan Cichy  "Zrąb", "Prot"

-p.o. strz./st. strz. NN "Jaskółka" 

Łączność

W każdej organizacji jedną z ważniejszych spraw jest łączność. Latem 1943 roku gdy placówka obejmowała olbrzymi teren było to największe wyzwanie.

Łącznicy:

drużyna łączności - kmdt kpr. rez. Władysław Brzezon,

do komendy Obwodu - strz./st. strz. Stanisława Leśniewska

Punkty kontaktowe:

Koniecmosty: mieszkanie Marii Wojas (matka komendanta placówki),

Kazimierza Wielka (z obwodem): dom Stanisława i Eugenii Sowów.

Krzyż - kmdt Helena Pikulska ps. „Beta” - w strukturach Placówki Chotel do pierwszej połowy 1944 r.

Zięblice, szkoła – punkt obsługiwała Rozalia Mietnikowska „Kurek”, żona ppor. rez. Antoni Mietnikowski ps. „Kruk” (dowódca miejscowego plutonu), w strukturach Placówki Chotel do pierwszej połowy 1944 r.

Jurków Dwór - rządca Jan Oziębłowski i jego rodzina, m.in. ppor. Józef Sokowski ps. „Sobótka”.

Źródła

Opracowując niniejszy materiał korzystaliśmy z następujących źródeł:

Borzobohaty W. „Jodła”

Kałuża-Dąbrowska Małgorzata „Dominika” i „Suszarnia” Inspektoratu „Maria”i 106 DP AK

Mrożkiewicz J. W konspiracji i w walce

Nieczuja-Ostrowski Bilesław Michał – Inspektorat AK „Maria” w walce

Sznajderski A. – Partyzancka odyseja

Wojnakowski L. – Z dala od Wykusu

 

Strony  internetowe:

https://przystanekhistoria.pl/pa2/tematy/zbrodnie-niemieckie/70848,Pacyfikacja-Jurkowa-na-terenie-powiatu-buskiego-1-lutego-1944-r.html

 

https://www.busko.com.pl/pacyfikacja-jurkowa,,2,1,1,5,30766,n.html?fbclid=IwAR0fTPwRAJ7h-mh0YZ6Sfg8rk2wuodKtqxLGh3SjFUM4HE42Kbkag41XuzQ

Wróć